30 listopada - NIEBO (III) I BRAMA NIEBIOS
O. Stefan Maria Manelli, FI
Pan Jezus powiedział: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem“ (J 14,6). Drogą, która prowadzi do nieba jest więc Pan Jezus; jest pójście za Nim i naśladowanie Go, jednocząc się z Nim zwłaszcza w Komunii świętej - przyjmując pobożnie Najświętszy Sakrament, aby stać się dla Niego żywym tabernakulum. Dla tych, którzy są zjednoczeni z Panem Jezusem, święta Brama Niebios jest zawsze otwarta.
Któż jest jednak Bramą Niebios? Jeśli Pan Jezus jest Drogą do nieba, Najświętsza Panna Maryja jest jego Bramą; tak iż nikt nie może wejść do nieba inaczej jak przez Maryję. Ianua Coeli, Brama Niebios - oto tytuł, jakim od wieków Maryja jest nazywana i wzywana w litanii loretańskiej. Takie jest wierne nauczanie Kościoła Katolickiego, poczynając od Ojców Kościoła, aż po trzecie tysiąclecie. Przytoczmy tylko kilka przykładów.
Święty Ignacy Antiocheński
Oto, jak się wyraża ten wielki biskup i męczennik pierwszych wieków, mówiąc o ważności nabożeństwa maryjnego: „Nie zatraci się ten, kto był sumienny w nabożeństwie do Panny Maryi. Jest bowiem niemożliwe, aby grzesznik mógł się zbawić, o Panno Święta, jeśli nie poprzez Twoją pomoc i Twoją łaskę“.
Święty German z Konstantynopola
Patriarcha Konstantynopola, św. German, nauczał i pisał o ważności nabożeństwa do Maryi, stwierdzając, iż „Nie ma nikogo, kto by się ocalił, o Panno Najświętsza, jeśli nie poprzez Ciebie. Nie ma nikogo, komu byłby dany dar, jeśli nie przez Twoją łaskę, o Najczystsza; nikt nie otrzyma miłosierdzia, jeśli nie przez Ciebie, o Przeczysta“.
Święty Anzelm i święty Antoni
Wielki i wyjątkowy święty, Antoni Padewski, potwierdza wartość nabożeństwa maryjnego, przytaczając myśl św. Anzelma: „Jak niemożliwym jest, by zbawili się ci, od których Panna Maryja odwróciłaby oczy swego miłosierdzia, tak też koniecznym jest, że się zbawią i dostąpią chwały ci, na których zwróci Ona te oczy swoje, biorąc sobie do serca sprawę ich ocalenia“.
Święty Bonawentura
Również Doktor Seraficki stwierdza stanowczo co do zbawienia czcicieli Maryi: „O Panno Święta! Będzie zbawiony ten, którego zbawienia Ty chcesz. Ten zaś, od którego Ty odwrócisz oczy, będzie zgubiony“. W innym miejscu św. Bonawentura dodaje: „Kto godnie czcić będzie Pannę Świętą, będzie usprawiedliwiony. Kto zaś zaniedba nabożeństwo do Niej, umrze w swoich grzechach“.
Żywa tradycja doktryny maryjnej i nabożeństwa do Matki Bożej postępowała w Kościele niezmiennie, ze stulecia na stulecie, w ciągu dwóch tysiącleci historii chrześcijaństwa (wyjąwszy poważne rany zadawane chrześcijaństwu przez kolejnych herezjarchów). Można tu przywołać świadectwo wszystkich wielkich sanktuariów maryjnych, rozsianych po całym świecie; można przywołać świadectwo rzeszy świętych, będących żarliwymi i przepojonymi miłością apostołami Najświętszej Panienki; można wspomnieć wszystkie pisma ku czci Maryi, będącej naszym ocaleniem; można wymienić rozmaite maryjne rodziny zakonne, na glebie których wyrosły piękne kwiaty świętości - wspominając w szczególności rodzinę franciszkańską.
Święty Franciszek z Asyżu
Kolebką franciszkanizmu jest Porcjunkula, kościółek Świętej Maryi Anielskiej. Można nazwać ją maryjnym łonem, z którego narodzili się wszyscy święci zakonu serafickiego.
W sławnym widzeniu brata Leona, dwie drabiny pięły się ku niebu. Jedna z nich była czerwona, a u jej szczytu stał Pan Jezus. Druga była biała, a na górze stała Matka Boża. Bracia, zachęcani przez św. Franciszka, próbowali wspinać się po czerwonej drabinie, jednak wielu z nich spadało nie osiągając celu. Biedaczyna z Asyżu widząc to smucił się i płakał, jednak sam Pan Jezus powiedział mu: „Zachęć twoich braci, aby wspięli się na białą drabinę mojej Matki“. Święty Franciszek kazał więc braciom mniejszym wejść na białą drabinę - wówczas, z pomocą Matki Bożej, wspinali się z łatwością i wszyscy weszli do nieba.
Święta Klara z Asyżu
Błogosławiony Tomasz z Celano nazwał św. Klarę „Ikoną Matki Bożej“. Także życie konsekrowane tej świętej zaczęło się w Porcjunkuli, u Matki Bożej Anielskiej, kiedy to św. Franciszek ściął jej włosy.
U schyłku swego życia, bardziej anielskiego aniżeli ziemskiego, umierająca święta Klara doznała wyjątkowej łaski nawiedzenia przez Maryję, która podchodząc do jej ubogiego posłania, zechciała objąć świętą zakonnicę. Podczas trwania tego uścisku, siostra towarzysząca Klarze przestała w pewnym momencie odróżniać oblicze św. Klary od oblicza Najświętszej Panny Maryi: wydawały się one wprost identyczne i równie jaśniejące!
Święty Maksymilian Maria Kolbe
Wielki święty franciszkanin z Polski był prawdziwym szaleńcem Niepokalanej, założycielem dwóch Niepokalanowów (w Polsce i w Japonii), a swoje życie uwieńczył męczeństwem miłości w obozie zagłady Auschwitz, ofiarując swoje życie, aby uratować ojca rodziny...
Pośród wielu maryjnych śpiewów, jakie kochał św. Maksymilian, jego ulubioną pieśnią było „W niebie, w niebie, w niebie, już wkrótce ujrzę Ją“ - pieśń wznosząca żarliwe serce do samego nieba, gdzie króluje Niepokalana.
Pan Bóg zechciał, aby św. Maksymilian umarł jako męczennik Niepokalanej w głodowym bunkrze oświęcimskiego obozu w czasie pierwszych nieszporów uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Panny Maryi. To wtedy i jego dusza wzniosła się do nieba, śpiewając „już wkrótce ujrzę Ją!“
Święty Ojciec Pio
W osobie świętego Ojca Pio z Pietrelciny Kościół miał jednego z największych i najbardziej niezwykłych spowiedników. Ten kapłan całą swoją posługę spowiednika, nawracającego niezliczone dusze i prowadzącego je do zbawienia i uświęcenia, sprawował w całkowitej zależności od Maryi: od Tej, która - jak mawiał - „jest gotowa spłacać osobiście długi swoich nieszczęsnych dzieci. Ona raduje się, kiedy udaje Jej się zwrócić wzrok Boga na nędzę swych dzieci“. Mówił także, że „na Kalwarii Maryja jest ukrzyżowana razem z Panem Jezusem. Jest to męczeństwo serca. Różnica jest taka, iż na Kalwarii Pan Jezus udzielał Jej swojego cierpienia, podczas gdy w pokucie sakramentalnej to Ona udziela nam swojego cierpienia: konając wraz z nami, umierając wraz z nami - aby zaprowadzić nas do Boga w zmartwychwstaniu“.
Używał wreszcie bardzo przemawiającego do wyobraźni porównania, tłumacząc swojemu penitentowi będącemu kapłanem, że Matka Boża, sprawując swoją matczyną misję zbawiania dusz i prowadzenia ich do Królestwa niebieskiego, ma za zadanie znaleźć „ubranie na twoją miarę, abyś w nim wszedł do nieba“.
Oto troska i zajęcie naszej niebieskiej Mamy według Ojca Pio: zaprowadzić nas wszystkich do nieba! To dlatego stwierdzał on, że miłość Niepokalanej do nas „jest taka i tak wielka, że - oceniając ją według ograniczeń naszego rozumu - trzeba by nazwać ją szaloną i zwariowaną“.
Misja nieba
Prawdę o matczynej misji Maryi dotyczącej naszego zbawienia potwierdza także Sobór Watykański II, stwierdzając, że Najświętsza Panna Maryja pragnie rzeczywiście zaprowadzić nas do nieba i dlatego „Dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, póki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny“ (LG 62).
Maryja jest naprawdę naszą nadzieją. Jest Ona najpewniejszą nadzieję naszego zbawienia i uświęcenia, ponieważ pragnie Ona, abyśmy wszyscy poszli do nieba, do „domu Ojca“ (por. J 2,16). To do nas należy jednak odpowiedzieć na łaski i matczyną troskę z Jej strony... Czyż świadomość, że tam, na wysokościach niebieskich, sama nasza ukochana Matka, Królowa Nieba, troszczy się o nas i czyni wszystko, aby przyjść nam z pomocą i umożliwić nam zbawienie i uświęcenie, nie powinna napełniać nas pewną nadzieją i żarliwą wdzięcznością za tę bezbrzeżną matczyną miłość?
Powinniśmy także pomyśleć o miłości Najświętszej Panny Maryi, która już uczyniła tak wiele dla ocalenia nas z tej przerażającej sytuacji w której znajduje się cała ludzkość na początku trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa - i która dotyka także samego Kościoła... Jest to sytuacja prawdziwego przewrotu moralnego, duchowego, doktrynalnego, społecznego i ekonomicznego. Matka Boża powiedziała wszak w Fatimie: „Na końcu moje Serce Niepokalane zwycięży“. Jak wiele zawdzięczać będziemy w niebie temu Sercu Niepokalanemu; Sercu matczynemu, tak kochającemu, tak słodkiemu!
Zakończmy te rozważania o rzeczach ostatecznych pięknym wspomnieniem miłości do Serca Niepokalanego naszej niebieskiej Mamy. Oto drobny przykład, jaki daje nam mały chłopiec, prawdziwy święty, sługa Boży Guy Pierre de Fontgalland. Oto przykład miłości gorącej i niewinnej do Serca Maryi!
Anielski sługa Boży Guy Pierre de Fontgalland
Ten mały święty, na kilka dni przed śmiercią (zmarł w wieku jedenastu lat 24 stycznia 1925), opierając głowę na sercu swojej mamy powiedział do niej z uśmiechem te słowa pełne wzniosłej miłości: „Jak dobrze zrobił Pan Jezus biorąc Maryję do nieba także z ciałem! Dzięki temu, kiedy pójdę do nieba, będę mógł przytulić się do niej i odpocząć na Jej Sercu, tak jak teraz robię z tobą...“