Chrystus zmartwychwstał! Nie ma większego przesłania, które można by przekazać ludzkości, aby rozpalić w niej nadzieję na wyzwolenie z więzów wszelkiej niewoli, a zwłaszcza z więzów śmierci i grzechu. Byliśmy nieszczęśliwą ludzkością, pogrążoną w otchłaniach grzechu, wykluczoną na zawsze z Królestwa Bożego, bez perspektywy wiecznego szczęścia. Nowy Adam pokonał śmierć i otworzył przed ludzkością bramy Boskiego i nieśmiertelnego życia.

o. Gabriele M. Pellettieri

 

 

Niech blask Zmartwychwstania

rozświetla każdą chwilę naszego życia, przynosząc nadzieję,

która umacnia serca i prowadzi

ku nowemu początkowi.

 

Rok Jubileuszowy, który przeżywamy, zaprasza nas do bycia

 Pielgrzymami Nadziei.

Nadziei, która nie odnosi się do rzeczy, lecz do Osoby.

Pozwólmy się więc „dotknąć” Chrystusowi,

aby przez nas „zrodziła się nadzieja dla innych,

którzy żyją w ciemnościach i bez nadziei”

(Benedykt XVI).

Łaska i pokój płynące z pustego grobu Chrystusa

niech wypełnią nasze serca i domy. 

A Niepokalana, Spes nostra, niech pomoże nam przezwyciężać wszelkie trudności i prowadzi drogą wiary i miłości.

 

 

Z radosnym Alleluja i darem modlitwy!

Siostry Franciszkanki Niepokalanej

 Ave Maria!

WIELKA SOBOTA – ROZWAŻANIE ZWYCIĘSTWA KRZYŻA

Wczoraj adorując krzyż Kościół śpiewał: „Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata i pomimo tego, że Krzyż był nazywany haniebnym narzędziem śmierci, dzięki Chrystusowi przemieni się On w Krzyż chwalebny: Będziemy świętować triumf Odkupiciela świata, który mimo tego, że złożony w całopalnej ofierze, zwyciężył! Tak więc rozważanie i współczucie dla cierpień Pana, zamieni się w hymn zwycięstwa. Dziś pozostańmy w skupieniu, w ciszy i w modlitwie przy grobie Pana, w którym po wielu mękach spoczywa Najświętsze Ciało Pana Jezusa. 

 

W NAJCIĘŻSZYCH CHWILACH POZOSTAĆ PRZY PANU

Po śmierci Jezusa, przerażeni z powodu ciemności i trzęsienia ziemi, wszyscy opuścili Kalwarię z wyjątkiem grupy najwierniejszych: Matki Najświętszej i Jana, którzy nigdy nie oddalili się od Krzyża, Marii Magdaleny oraz innych pobożnych niewiast, które „szły za Jezusem z Galilei i usługiwały Mu” (Mt 27,55). Pan już oddał ducha, lecz oni nie potrafili pozostawić Go, ukochanego Nauczyciela, podmiotu ich miłości oraz wszystkich ich nadziei. To, co trzyma ich tak nieugięcie obok martwego Ciała, to właśnie ich miłość. Jest to charakterystyka prawdziwej wierności: wytrwać nawet w najciemniejszych i najboleśniejszych chwilach, gdy wszystko wydaje się stracone, w których przyjaciel zamiast zwycięstwa, ponosi porażkę i doznaje najgłębszego upokorzenia.

 

Łatwo jest być wiernym Bogu, gdy wszystko jest w porządku. Lecz być wiernym w godzinie ciemności, gdy On pozwala złu chwilowo zwyciężyć oraz gdy wszystko, co dobre i święte wydaje się zniszczone i bezpowrotnie stracone jest trudne, lecz jest najpewniejszym sprawdzianem prawdziwej miłości.

UMĘCZONE CIAŁO CHRYSTUSA – DOWÓD NIESKOŃCZONEJ MIŁOŚCI

Tymczasem dwaj uczniowie, Józef z Arymatei i Nikodem, zajmują się pogrzebem: Święte Ciało jest zdjęte z Krzyża, owinięte w płótno razem z wonnościami (J 19,40) i złożone w nowym grobie”, który Józef „kazał wykuć w skale.” (Mt 27, 60). Wraz z Matką Boża, która na pewno była obecna przy tym wydarzeniu i wzięła w ramiona umęczone Ciało Syna Bożego, zbliżmy się do tego Świętego Ciała; Spójrzcie na Chrystusa, który (...) niewinny, bez zastrzeżeń ofiarował swoje życie, by zbawić wszystkich ludzi, który powierzył się Bogu Ojcu z całkowitym oddaniem” (św. Jan Paweł II).

Raz jeszcze skierujmy nasz wzrok na te rany, sińce, na tę Krew, która tak wyraziście mówi nam o nieskończonej miłości Pana Jezusa ku nam. To prawda, że teraz te rany nie są już bolesne lecz chwalebne, a jutro, w Niedzielę Wielkanocną, będziemy świętować właśnie wielkie zwycięstwo przez nie dokonane; Jednak te rany, choć uwielbione pozostają i pozostaną na zawsze niezatartym znakiem niezmiernej miłości jaką Chrystus nas umiłował.

 

Wielka Sobota, jest dniem przejścia od piątkowych bolesnych przeżyć, do chwały Zmartwychwstania –  Niech będzie dniem skupienia i modlitwy przy umęczonym Ciele Zbawiciela: Otwórzmy nasze serca, oczyśćmy się w Jego Krwi poprzez spowiedź, aby wszystko odnowione w miłości i czystości, mogło rywalizować z «nowym grobem» ofiarując umiłowanemu Mistrzowi miejsce pokoju i odpoczynku.

W OCZEKIWANIU NA NOWE ŻYCIE

Wraz ze św. Janem Pawłem II rozważmy, że Jezus umierając z wielkim wewnętrznym spokojem oddaje swoją duszę w ręce Ojca w oczekiwaniu nowego życia, a także – zmartwychwstania, które oznaczać będzie uwieńczenie tajemnicy paschalnej. Tak więc po wszystkich udrękach ciała i duszy, Jezus przyjmuje śmierć jako wejście w stan wiecznego pokoju „na łonie Ojca”, ku któremu zdążało całe Jego życie. Przez swoją śmierć Jezus objawia, że człowiek u kresu życia nie jest skazany za zanurzenie się w ciemność, w egzystencjalną pustkę, w otchłań nicości, lecz jest zaproszony na spotkanie z Ojcem, ku któremu zdążał za życia drogą wiary i miłości, i który przyjmuje go w swoje ramiona w godzinie śmierci.

 

 

Ave Maria!

Wielki Czwartek to wyjątkowy dzień, w którym świętujemy ustanowienie Eucharystii i Kapłaństwa. Niech cały lud Boży uświadomi sobie dostojeństwo i doniosłość powołania i funkcji kapłańskich oraz niech z wielką wdzięcznością składa hołd naszemu Stwórcy za te przeogromne dary. Nie zapomnijmy także, by hojnie otaczać wszystkich kapłanów naszymi modlitwami.

Nasz Zbawiciel, świadomy zbliżającej się Męki, umył nogi swoim uczniom. W ten sposób w chwili, w której się z nimi żegnał, pozostawił wszystkim wspaniałe świadectwo i przykład godny naśladowania.

Uczynił to nie z powodu zwykłego kaprysu, lecz po to, by uczniowie poszli Jego śladem: ,,Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. Wielki Czwartek jest zatem wielką lekcją dla każdego chrześcijanina, a czego chce nas nauczyć nasz Boski Mistrz?

GŁĘBOKA POKORA I NIEZGŁĘBIONA MIŁOŚĆ

Wszystko to, co jest zawarte w tajemnicy wcielenia Chrystusa, uczy nas najgłębszej pokory i ukazuje nam Jego ogromną miłość. Zstąpił z nieba, ponieważ nas kocha; z miłości do nas pozwolił się ochrzcić, pościł, znosił pokusy, cierpienia, obelgi i śmierć. Tą swoją cudowną miłość w szczególny sposób wyraził podczas Ostatniej Wieczerzy, ustanawiając Najświętszy Sakrament Swojego Ciała i Swojej Krwi. Zresztą, również umycie nóg, o którym - chcemy tutaj mówić, ukazuje nam przedziwną miłość ku nam i zarazem uczy postawy uniżenia. Dlatego mówi Ewangelista: ,,Jezus, wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował (J 13, 1). Jakby chciał powiedzieć, że Zbawiciel, który zawsze czynił gesty i znaki szczególnej miłości, również teraz nie odstępuje od tego Swego dzieła, lecz wypełnia je z wytrwałością i aż do końca - z najwyższą i doskonałą miłością. 

 

NIESKOŃCZONA DOBROĆ 

Dzięki gestowi umycia nóg, stały się jawne pokora i uniżenie oraz troska, którą Pan nas otacza. Po wieczerzy, wstał od stołu (podczas gdy uczniowie nadal siedzieli) i złożył szaty. Następnie wziąwszy prześcieradło, przepasał się nim, okazując w ten sposób swoją gotowość do służenia, pomocy i czynienia dobra. W końcu On sam nalał wody do miednicy, On też padł na kolana do nóg swoich uczniów. Umył im nogi, spełniając powinność, która należy do sług. Wszystko to uczynił osobiście: On sam wlał wodę, On sam umył nogi, On sam je wytarł! Wszystkim dał w ten sposób przykład dobroci i miłości.

 

ZDUMIEWAJĄCA HOJNOŚĆ

Pan Jezus nakarmił wszystkich sakramentem Swego Ciała, lecz nie we wszystkich zrodziło to taki sam owoc. Judasz, który zamierzał Go zdradzić, chętnie nostrzos Pana, żywił się tym samym pokarmem, którym karmili się inni Apostołowie, podstawiał swoje nogi do umycia i pragnął cieszyć się wespół z innymi uczniami tymi samymi przywilejami. Żadne z tych otrzymanych dóbr nie powstrzymały go jednak przed wydaniem niewinnej krwi. Przewrotność zdrajcy budzi przerażenie i wzgardę; jego sumienia nie poruszyły ani bojaźń Boża, ani wzgląd na Majestat Boga, ani niewinność życia Pana Jezusa, ani wielkość otrzymanych darów...

 

NIEODGADNIONE MIŁOSIERDZIE

Pan widział wrogość zdrajcy, a mimo to nie przestał okazywać mu życzliwości, starając się skruszyć jego zatwardziałe serce przy pomocy tak różnych i tak licznych znaków dobroci. Zostawił nam w ten sposób przykład, abyśmy nie pragnęli dla naszych nieprzyjaciół nieszczęść, lecz nawrócenia; powinniśmy bowiem troszczyć się o ich zbawienie, a nie potępienie.

 

DWA RODZAJE OCZYSZCZENIA

W tej Ewangelii, Jezus mówi o dwóch rodzajach obmycia; pierwszym jest to, przez które całe ciało staje się czyste; drugim zaś to, które obmywa jedynie nogi. Tamto wystarcza raz jeden, to zaś winno być czynione częściej, gdyż nogi nigdy nie są wystarczająco czyste, ponieważ często i szybko się brudzą...

Zostajemy tu pouczeni, że są też dwa rodzaje obmyć duchowych: duszy i jej uczuć. Pierwszym jest chrzest, dzięki któremu zostaje obmyta cała dusza, człowiek bowiem zostaje w nim oczyszczony z tej wrodzonej zmazy, którą jest grzech pierworodny. To obmycie nie może być powtórzone. Nogi natomiast, to jest uczucia duszy, winny być obmywane często, ponieważ każdego dnia ponownie upadamy w grzech: ,,Jeżeli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy (1 J 1,8). Winniśmy owe nogi naszej duszy oddać Zbawicielowi, aby nieustannie modląc się za nas w niebie umył je, obdarzając nas łaską przebaczenia grzechów w sakramencie Pokuty.

ZANIM PRZYSTĄPIMY DO KOMUNII...

Nie bez głębokiego znaczenia jest fakt, że Pan Jezus, po zakończeniu żydowskiej uczty, podczas której spożywa się Baranka Paschalnego, najpierw umył nogi Apostołom i dopiero potem ustanowił święty sakrament Eucharystii. Pokazał nam w ten sposób, że również my za każdym razem, gdy chcemy przyjąć Komunię Świętą powinniśmy przygotować się do tego bardziej intensywnie, niż czynili to Żydzi, kiedy jedli baranka paschalnego.

Konieczne jest natomiast, by do tajemnicy Eucharystii zbliżać się po uprzednim oczyszczeniu duszy. Nie jest rzeczą dobrą ukazywanie ludziom na zewnątrz swojej pobożności, jeśli wewnątrz dusza nie została szczerze oczyszczona poprzez pokutę.

Dlatego, gdy Odkupiciel stwierdza: ,,nie wszyscy jesteście czyści, ma na myśli nie tylko zdrajcę Judasza, lecz także wszystkich innych, którzy, choć noszą imię chrześcijan, wiodą zły żywot. Słowami wyznają, że są uczniami Chrystusa, lecz swymi czynami krzyżują Go... Również Judasz zewnętrznie miał umyte nogi i zaliczał się do grona uczniów. Wewnątrz jednak jego serce do tego stopnia było złe, że ofiarował się być przewodnikiem tych, którzy chcieli pojmać Syna Bożego.

POTRÓJNA NAUKA ZBAWICIELA 

Po pierwsze, w osobie Zbawiciela otrzymujemy pouczenie o tym, co powinni czynić przełożeni Kościoła i słudzy Chrystusa.

Po drugie, poprzez postać zdrajcy Judasza dowiadujemy się, że istnieją osoby, które siedzą za stołem razem z Chrystusem na znak przyjaźni, jedzą Jego chleb, na zewnątrz uchodzą za uczniów Jezusa, lecz w głębi swej duszy konspirują przeciwko Panu. Są też tacy, którzy chcą być uznawani za chrześcijan i zostają sługami Chrystusa z powodu korzyści i godności kościelnych - nie z powodu serdecznej miłości, lecz ze względu na chciwość i niegodziwe zyski.

Po trzecie, w osobach Apostołów widzimy tych, którzy w swoim wnętrzu ofiarują Chrystusowi wszelkie swoje pragnienia i duchowe poruszenia, aby je oczyścił i w ten sposób dał im udział w niebie.

Winniśmy wystrzegać się obłudy i nieprawości Judasza; razem z Piotrem oddajmy Chrystusowi do obmycia: naszą głowę, ręce i nogi, czyli nasze intencje, nasze dzieła i nasze uczucia. A gdy to wszystko zostanie przez Niego obmyte i oczyszczone mocą Jego łaski, zostanie też ukoronowane przez Niego w niebie.

Pan Jezus dał nam przykazanie, abyśmy ten gest umywania nóg, za Nim powtarzali: ,,Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13,15). Powinniśmy zatem pilnie rozważać znaczenie tego czynu, a jeszcze bardziej, angażując się w to bez reszty, winniśmy często przypominać sobie lekcję, którą nam dziś dał i naśladować pokorę naszego Pana.

Ave Maria!

Słyszeliśmy w Niedzielę Palmową narrację Męki Pana Jezusa. Pamiętamy wstrząsający fakt, że w ciągu kilku dni stosunek tłumu do Zbawiciela zmienił się całkowicie. Wspominamy jak podczas Jego wjazdu do Jerozolimy, tłum krzyczałHosanna! i niedługo potem wołał: "Precz! Precz! Ukrzyżuj go!” Rozważmy, że również my tacy jesteśmy: Mówimy, że chcemy być wierni Panu, a nieco później przybijamy Go do krzyża naszymi grzechami! Za każdym razem, gdy czytamy lub słyszymy te dwa fragmenty Ewangelii, musimy zrobić poważny rachunek sumienia i być może zidentyfikować się z tłumem, który wolał Barabasza zamiast Jezusa. Niech ta refleksja posłuży nam do wzbudzenia w sobie szczerego żalu i uczynienia postanowienia poprawy, pokładając nadzieję w Panu i błagając Go przez zasługi Jego Świętej Męki, by pomógł nam Go więcej nie obrażać. 

Rozważmy kilka fragmentów z Ewangelii św. Łukasza, które mogą być uzupełnieniem naszego rozważania sromotnej Męki naszego Pana. 

BYĆ POCIESZENIEM JEZUSA

Jednym z największych cierpień Pana Jezusa była Jego agonia w ogrodzie Oliwnym. Podczas tej agonii Jezus widział każdego z nas, widział wszystkie nasze grzechy i cierpiał z powodu każdego z nich. Ewangelista Łukasz zauważa obecność Anioła Pocieszyciela (por. Łk 22,43). My też możemy być jak tenże Anioł. W pocieczeniu, które Anioł dał Jezusowi, są również wszystkie nasze adoracje, uwielbienia i zadośćuczynienia. Pan Jezus widział je wyraźnie. Dlatego, gdy modlimy się przed tabernakulum i wynagradzamy naszą miłością za wszystkie grzechy nasze i całego świata, wiedzmy, że Jezus już widział tą modlitwę i został nią pocieszony.

 

W TRUDNOŚCIACH PODWÓJ MODLITWĘ

Bardzo istotnym szczegółem jest fragment, który mówi, że Pan Jezus w agonii, modlił się bardziej intensywnie: „Pogrążony w udręce, jeszcze usilniej się modlił”( Łk 22,44). Musimy czynić tak samo: W trudnych momentach, kiedy chcielibyśmy rzucić wszystko i zaniechać naszą modlitwę, wtedy zintensyfikujmy ją jeszcze bardziej. Jest to jedyny sposób na przezwyciężenie wszelkich prób życia.

WARTOŚĆ ZBAWCZA CIERPIENIA

Ewangelista Łukasz, następnie ujawnia szczegół o krwawym pocie (por. Łk 22,44). Zastanówmy się nad wielkimi cierpieniami Jezusa! Krwawy pot daje nam w pewien sposób do zrozumienia całą gorycz Jego Męki. Symbolizuje również cierpienie, które Jezus nadal odczuwa w członkach swojego Ciała Mistycznego, którym jest Kościół. Nasze grzechy sprawiły ból Jezusowi dwa tysiące lat temu, i nadal sprawiają Mu ból w Jego świętych. Jezus cierpi w nich i to cierpienie ma ogromną wartość dla nawrócenia i zbawienia grzeszników.

 

EWANGELIA MIŁOSIERDZIA

Należy również rozważyć piękny fragment o przebaczeniu dobremu łotrowi. Ewangelia św. Łukasza nazywana jest Ewangelią Miłosierdzia, ze względu na fakt, że Ewangelista ten opisuje kilka epizodów, w których wyłania się nieskończone Miłosierdzie Serca Jezusa. Jednym z nich jest ten, który widzimy podczas sceny ukrzyżowania, gdy Pan Jezus przebacza swym oprawcom. Mówi On: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23,34). Drugi fragment to kiedy Jezus mówi do dobrego łotra: „Zaprawdę, powiadam Ci: Dziś będziesz ze Mną w raju (Łk 23,43).

Jezus wybaczył i w dalszym ciągu wybacza! Za Jego przykładem i z Jego pomocą, przebaczmy z serca tym, którzy nas skrzywdzili lub nadal wyrządzają jakieś przykrości. Jeśli oni nie zaakceptują naszej próby pojednania i pozostaną w swej zatwardziałości, szczerze módlmy się za nich.

CAŁKOWITE ZAWIERZENIE BOGU

Wreszcie, nie możemy zapomnieć o ostatnich słowach wypowiedzianych przez Pana Jezusa na krzyżu, słowa skierowane do naszego Niebieskiego Ojca: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam Ducha mego (Łk 23,46). Tymi słowami Jezus, w swym człowieczeństwie, oddaje się całkowicie w ojcowskie ręce, pewny, że doskonale wypełnił swoją misję, dla której Ojciec posłał Go na świat. Za Jego przykładem i z Jego pomocą, oddajmy nasze życie w ręce Boga i zawierzajmy Mu siebie i naszych bliskich, szczególnie podczas trudnych życiowych prób.

 

NIE WOLNO ZMARNOWAĆ TEJ ŁASKI!

Na koniec należy wspomnieć, że Pan Jezus z krzyża dał nam swoją Najświętszą Matkę: „Oto Matka twoja” (J 19,27). Dał nam Ją, by była naszą pomocą, towarzysz i pociechą na tym padole łez. Nie wolno nam zmarnować tej łaski: Pamiętajmy, że Ona jest zawsze przy nas i starajmy się żyć z Nią na co dzień, jak św. Jan, który „wziął Ją do siebie”.

 

Tłumaczenie wziął Ją do siebie”, nie oddaje w pełni prawdziwego sensu – jest mało ekspresyjne i raczej prozaiczne. Można by je zrozumieć jako zwyczajne zamieszkanie razem, a to sprawa drugorzędna. Eis  idia – w greckim ma wiele odcieni, dokładniejszy sens oddałaby wersja, która podkreśla ideę posiadania skarbu wielkiej wagi. Św. Jan przyjął Maryję, jako jego dobro najcenniejsze i najgłębsze, stając się, można powiedzieć, „własnością Maryi.

 

Tu znajdujemy bardzo cenną lekcję dla nas: przyjąć Maryję jako naszą Matkę, czyli jako skarb najcenniejszy, stając się Jej dziećmi w całkowitym poświęceniu się Jej. Niech to dziecięce zawierzenie się w Jej matczyne ramiona, zaowocuje naszą całkowitą przemianą, aż do doskonałego upodobnienia do Jezusa (por. Rz 8,29). Bądźmy Jej prawdziwymi dziećmi, przyzywajmy często Jej wstawiennictwa i wykonujmy każdą naszą czynność w Jej obecności. Ofiarujmy wszystkie modlitwy, prace, wysiłki i cierpienia naszej Mamie, by Ona ozdobiła je w swoje cnoty i przedstawiła jako niepokalane przed tronem Najwyższego.

 

Zapraszamy dziewczęta w wieku od 16 do 25 lat na Bieszczadzkie rekolekcje z Siostrami Franciszkankami Niepokalanej w okolice Ustrzyk Górnych od 2 do 8 lipca 2025r. Będzie to czas wzrostu duchowego: codzienna Msza św., konferencje, wyjścia w Bieszczady, wspólne rekreacje, rozmowy, czas na osobistą modlitwę.
 
 Noclegi w Archidiecezjalnym Domu Rekolekcyjnym im. Jana Pawła II w Ustrzykach Górnych.

Koszt ok. 450 zł.


 

Przemienienie Pana Jezusa

Komentując ten epizod Ewangelii, święty Beda mówi, że Pan „w miłosiernej łaskawości swojej dozwolił Piotrowi, Jakubowi i Janowi przez krótką chwilę cieszyć się oglądaniem szczęśliwości, która trwa wiecznie po to, aby ich przygotować do mężnego znoszenia przeciwności”. Niewątpliwie wspomnienie tych chwil spędzonych przy Panu na górze Tabor stanowiło wielką pomoc w wielu trudnych sytuacjach życia tych Apostołów.

 

Życie człowieka jest podążaniem ku Niebu, które jest naszym ostatecznym mieszkaniem. Podążaniem niejednokrotnie po drodze wyboistej i trudnej, gdyż często musimy iść pod prąd i walczyć z wieloma nieprzyjaciółmi w nas samych i obok nas. Ale Pan chce nas pocieszyć nadzieją Nieba, zwłaszcza w momentach najtrudniejszych, albo gdy nasza słabość bardzo nam doskwiera: „W godzinie pokusy pomyśl o Miłości, która oczekuje cię w Niebie. Rozbudzaj cnotę nadziei, to bynajmniej nie oznacza braku wielkoduszności” (bł. Josemaría Escrivá). „Możemy więc mieć nadzieję na chwałę Nieba, obiecaną przez Boga tym, którzy Go miłują i czynią Jego wolę. We wszelkich okolicznościach każdy powinien mieć nadzieję, że z łaską Bożą «wytrwa do końca» i otrzyma radość Nieba jako nagrodę wieczną Boga za dobre uczynki spełnione z pomocą łaski Chrystusa” (Katechizm Kościoła Katolickiego, 1821).

 

Nasze życie w Niebie będzie na zawsze wolne od jakiegokolwiek lęku. Nie będziemy się niepokoić o utratę tego, co posiadamy, ani też nie będziemy chcieli posiadać czegoś odrębnego. Wtedy prawdziwie będziemy mogli powiedzieć za św. Piotrem: Mistrzu, dobrze że tu jesteśmy! Ten przebłysk chwały, którego zaznał Apostoł stanie się naszym pełnym udziałem w życiu wiecznym. „Pomyślmy o tym, jak będzie w Niebie. Ani oko nie wiedziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują.

Czy sobie wyobrażacie, co to będzie, gdy tam się zjawimy i spotkamy się z Bogiem, i zobaczymy owo piękno, ową miłość, która wlewa się do naszego serca i zaspokaja je bez poczucia przesytu. Wielokrotnie w ciągu dnia zapytuje się: co to będzie, kiedy cała dobroć, cała nieskończona wspaniałość Boga wleje się w to nędzne naczynie gliniane, którym jestem, którymi wszyscy jesteśmy? I wówczas rozumiem owe słowa Apostoła: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało... Warto, dzieci moje, warto” (bł. Josemaría Escrivá).

 

Myśl o chwale, która nas oczekuje, powinna pobudzać nas do codziennej walki. Nic nie jest tyle warte co zdobycie Nieba. Św. Teresa z Ávila dodaje: „I należy iść z tym zdecydowaniem, że lepiej jest umrzeć aniżeli nie dojść do końca tej drogi; jeżeli Bóg każe wam doznać pewnego łaknienia w tym życiu, napoi was w pełnej obfitości w drugim życiu, gdzie nie będziecie się obawiać, iż czegokolwiek wam zabraknie”.

 

Natychmiast osłonił ich obłok (Por. Mk 9, 7). Przypomina nam to inny obłok, który towarzyszył obecności Pana, opisany w Starym Testamencie. Wtedy to obłok okrył Namiot Spotkania, a chwała Pana napełniła przybytek (Wj 40, 34–35). Obłok był znakiem interwencji Pana. Pan rzekł do Mojżesza: Oto Ja przyjdę do ciebie w gęstym obłoku, aby lud słyszał, gdy będę rozmawiał z tobą, i uwierzył tobie na zawsze (Wj 19, 9). Później obłok ten zasłonił Chrystusa na Górze Tabor i rozległ się z niego potężny głos Boga Ojca: To jest mój syn umiłowany, Jego słuchajcie.

Bóg Ojciec przemawia poprzez Jezusa Chrystusa do wszystkich ludzi wszystkich czasów. Jego głos rozlega się w każdej epoce w sposób szczególny poprzez nauczanie Kościoła, który „bez wytchnienia i stale szuka dróg, ażeby tę tajemnicę swojego Mistrza i Pana przybliżać ludzkości: ludom, narodom, coraz to nowym pokoleniom, każdemu człowiekowi” (Jan Paweł II, Redemptor hominis, 7).

 

A gdy podnieśli oczy, nikogo nie wiedzieli, tylko samego Jezusa (Mt 17, 8). Nie było już Eliasza i Mojżesza. Widzieli tylko Jezusa, tego którego znali, który czasami bywał głodny, zmęczony, który starał się, by Go zrozumiano... Jezusa bez żadnych przejawów chwały. Taki widok Jezusa dla Apostołów był rzeczą normalną, ujrzenie Go przemienionym było czymś wyjątkowym:

„Piotr jeszcze tego nie rozumiał, skoro pragnął żyć z Chrystusem na górze. Dostąpisz tego, Piotrze, dopiero po śmierci. Ale teraz Chrystus mówi: „Zejdź z góry, by trudzić się na ziemi, by służyć na ziemi” (św. Augustyn).

Musimy nauczyć się spotykać Jezusa przede wszystkim w naszym życiu codziennym, w pracy, na ulicy, wśród tych, którzy nas otaczają, w sakramencie pokuty, a nade wszystko w Eucharystii świętej, gdzie jest obecny prawdziwie, rzeczywiście i istotowo. Normalnie nie pokazuje się nam w sposób nadzwyczajny. Powinniśmy nauczyć się więc odkrywania Pana w rzeczach zwyczajnych, w codzienności, unikając pokusy pragnienia czegoś nadzwyczajnego.

 

Nie powinniśmy zapominać, że Jezus, z którym byli na Górze Tabor trzej uprzywilejowani uczniowie, jest tym samym Jezusem, który codziennie jest przy nas. „Kiedy Bóg udziela wam łaski poczucia Swojej obecności i pragnie, byście z Nim rozmawiali jak z najukochańszym przyjacielem, przedstawcie Mu z pełną swobodą i ufnością wasze uczucia. Uprzedza bowiem tych, co Go pragną, wpierw dając się im poznać (Mdr 6, 14). Nie czekając na to, aż się do Niego zbliżycie, uprzedza was, kiedy pragniecie Jego miłości, i staje przed wami, udzielając wam łask i środków, których potrzebujecie. Oczekuje od was jedynie jednego słowa, aby wam dowieść, że znajduje się przy was i jest gotów was wysłuchać i pocieszyć: Jego uszy pozostają uważne na modlitwę (Ps 33, 16).

Inni przyjaciele, przyjaciele na świecie, przeżywają godziny, które spędzają na rozmowie, i godziny, w których są rozdzieleni; ale między wami a Bogiem, jeżeli tylko zechcecie, nie musi być ani jednej godziny rozłąki” (św. Alfons Liguori).

 

Czy nasze życie podczas tego Wielkiego Postu i zawsze nie byłoby inne, gdybyśmy częściej uświadomili sobie obecność Boga w zwyczajnym codziennym życiu, gdybyśmy starali się odmawiać więcej aktów strzelistych, czynić więcej aktów miłości i zadośćuczynienia, więcej komunii duchowych? „Do twojego codziennego rachunku sumienia dodaj pytanie: Czy pozwoliłem, żeby minęła jakaś godzina bez rozmowy z moim Bogiem Ojcem? Czy rozmawiałem z Nim z miłością synowską? – To potrafisz!” (bł. Josemaría Escrivá).

 

„Rozmowy z Bogiem” F.F. Carvajal

Wielki Post przypomina czterdzieści dni, które Jezus spędził na pustyni, przygotowując się do publicznego nauczania uwieńczonego na Krzyżu i w chwale paschalnej. Czterdzieści dni modlitwy i pokuty. Na zakończenie tego postu nastąpiło zdarzenie, które dzisiejsza liturgia poleca naszej uwadze w Ewangelii mszalnej: kuszenie Chrystusa.

 

JEZUS UCZY WALKI Z POKUSAMI

Scena z dzisiejszej Ewangelii „jest pełna tajemnicy, którą człowiek na próżno usiłuje zrozumieć – Bóg poddaje się kuszeniu, pozwala działać szatanowi. Należy ją jednak rozważać, prosząc Pana, aby pozwolił nam poznać zawartą w niej naukę” (bł. Josemaría Escrivá).

Diabeł po raz pierwszy ingeruje w życie Jezusa i czyni to otwarcie. Poddaje próbie naszego Pana; może chce się przekonać, czy nadeszła już godzina Mesjasza. Jezus pozwolił na to, żeby dać nam przykład pokory i żeby nas nauczyć walki z pokusami, którym bywamy poddawani przez całe nasze życie: „Ponieważ Pan czyni wszystko dla naszego pouczenia – powiada św. Jan Chryzostom – zechciał także udać się na pustynię i tam stoczyć walkę z diabłem, aby ludzie ochrzczeni, którzy po chrzcie doznają wielkich pokus, nie niepokoili się tym, gdyż tego należało oczekiwać”. 

 

CHWYTY MARKETINGOWE” DIABŁA 

Jezus zechciał pouczyć nas swoim przykładem, że nikt nie może czuć się wyjętym spod wszelkiej próby. „Kuszenie naszego Pana jest także kuszeniem Jego sług w sposób indywidualny. Inna oczywiście jest jego skala: diabeł nie zaproponuje wam ani mnie – powiada R. A. Knox – wszystkich królestw tego świata. Zna dobrze rynek i jako dobry sprzedawca oferuje dokładnie to, co uważa, że klient weźmie. Przypuszczam, że myśli, dość słusznie, iż większość z nas można kupić za pięć tysięcy funtów rocznie, a znaczną część za wiele mniej. Nie dyktuje też nam tak otwarcie swoich warunków, choć jego oferty są nam podawane w nęcącym opakowaniu. Ale gdy tylko widzi stosowny moment, nie zwleka ze wskazaniem, w jaki sposób możemy uzyskać to, czego chcemy: zgadzając się na niewierność wobec siebie i niejednokrotnie na niewierność wobec naszej katolickiej wiary”. 

 

MIEJCIE ODWAGĘ: JAM ZWYCIĘŻYŁ ŚWIAT!

Pan zawsze jest przy nas podczas każdego kuszenia i mówi nam: Miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat (J 16, 33). A my pokładamy w Nim całą nadzieję, ponieważ wiemy, że bez Niego sami niewiele uzyskamy: Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia (Flp 4, 14). Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać? (Ps 27[26], 1).

 

JAK ZAPOBIEC POKUSIE?

Możemy zapobiec pokusie poprzez stałe umartwienie w pracy, praktykowanie miłości bliźniego, czuwanie nad zmysłami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Oprócz umartwienia potrzebujemy modlitwy: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie (Mt 26, 41). Powinniśmy jej zapobiegać, unikając nawet najmniejszych okazji do grzechu, gdyż miłujący niebezpieczeństwo od niego zginie (Syr 3, 26), zawsze dobrze wykorzystując czas, uważnie spełniając swoje obowiązki zawodowe, rodzinne i społeczne.

 

I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE...

Żeby pokonać pokusę „powinniśmy często powtarzać z ufnością prośbę z modlitwy «Ojcze nas»: nie wódź nas na pokuszenie, użycz nam siły, byśmy mogli sprostać pokusie. Skoro sam Pan wkłada w nasze usta taką prośbę, dobrze jest ciągle ją powtarzać. Pokonamy pokusę, jeżeli otwarcie przyznamy się do niej kierownikowi duchowemu, gdyż ujawnienie jej oznacza prawie zawsze jej pokonanie. Kto odsłania własne pokusy kierownikowi duchowemu, może być pewien, że Bóg użyczy mu łaski niezbędnej do jej przezwyciężenia” (B. Baur).

 

ŁASKA ODKUPIENIA, ŁASKĄ ZWYCIĘSTWA NAD POKUSAMI

Możemy zawsze liczyć na łaskę Bożą do pokonania każdej pokusy. „O jakim człowieku mowa? – pyta Jan Paweł II - O człowieku opanowanym przez pożądanie, czy o człowieku odkupionym przez Chrystusa? (…) Chrystus nas odkupił! Znaczy to, że obdarzył nas możliwością realizacji całej prawdy naszego istnienia; że wyzwolił naszą wolność spod władzy pożądania” (Veritatis splendor, 103). Aby wygrywać te duchowe bitwy, przystępujemy często do sakramentów, które są źródłem łaski, szczególnie do Eucharystii i do sakramentu pokuty. 

 

„Rozmowy z Bogiem” F.F. Carvajal

 

W chwilach pokus, nie zapominajmy również, by uciekać się do Najświętszej Maryi Panny – Ona jest Tą, która miażdży głowę węża - Kusiciela. Zatem kto przyzywa Jej pomocy, ma zagwarantowane zwycięstwo.

Ave Maria!

Siedem skutecznych wezwań do świętego Józefa

1)      Najmilszy św. Józefie, przez zaszczyt, jakim obdarzył Cię Przedwieczny Ojciec wynosząc Cię, abyś był Jego przedstawicielem na ziemi u boku Jego Najświętszego Syna Jezusa, stając się Jego przybranym Ojcem, wyproś mi u Boga łaskę, o którą Cię proszę. Chwała Ojcu.

2)      Najmilszy św. Józefie, przez miłość, którą żywił do Ciebie Jezus, uznając Cię za czułego ojca i będąc Ci posłusznym, jako pełen szacunku syn, wyjednaj mi u Boga łaskę, o którą Cię proszę. Chwała Ojcu.

3)      Przeczysty św. Józefie, przez szczególną łaskę, którą otrzymałeś od Ducha Świętego, kiedy dał Ci za Małżonkę swoją własną Oblubienicę, naszą najdroższą Matkę, wyproś mi od Boga tę upragnioną łaskę. Chwała Ojcu.

4)      Najczulszy św. Józefie, przez najczystszą miłość, jaką darzyłeś Jezusa jako Twojego syna i Boga oraz Maryję, Twoją umiłowaną Oblubienicę, proś Najwyższego Boga, by udzielił mi łaski, o którą Cię błagam. Chwała Ojcu.

5)      Najsłodszy św. Józefie, przez ogromną radość, jaką odczuwało Twoje serce rozmawiając z Jezusem i Maryją oraz oddając im Twoje usługi, uproś dla mnie u Najmiłosierniejszego Boga tę upragnioną łaskę. Chwała Ojcu.

6)      Błogosławiony św. Józefie, przez niezwykłe szczęście, jakie miałeś, by umrzeć w ramionach Jezusa i Maryi oraz bycie pocieszonym w Twojej agonii i śmierci przez ich obecność, wyjednaj mi od Boga, przez potężne Twoje wstawiennictwo, łaskę, której tak bardzo potrzebuję. Chwała Ojcu.

7)      Chwalebny św. Józefie, przez szacunek, jaki ma ku Tobie cały Dwór Niebieski, jako do przybranego Ojca Jezusa i Oblubieńca Maryi, wysłuchaj moje błaganie, które z żywą wiarą Ci przedstawiam, wyjednując mi łaskę, której tak bardzo pragnę. Chwała Ojcu.

Święty Józefie, Stróżu Boskich Skarbów i Patronie Kościoła Świętego,

módl się za nami!


Modlitwa o dobrą śmierć

Święty Józefie, pociecho cierpiących i umierających, mój dobry Ojcze! Ty otrzymałeś dar przebywania na ziemi aż do końca swoich dni w towarzystwie Jezusa i Jego Matki i zasłużyłeś na tę łaskę, że umarłeś w Ich objęciach. Proszę Cię, niech twoje wstawiennictwo wyjedna mi łaskę dobrej śmierci, abym - podobnie jak ty - oddał mego ducha przy Jezusie i Maryi. W ciągu ziemskiego życia bądź mi wzorem i pomocą, abym w godzinę śmierci, ze świadomością dobrze wypełnionego powołania, z czystym sercem i w pokoju szedł na spotkanie z Ojcem. Amen.

 

Akty strzeliste:

1.      Jezu, Maryjo, Józefie, gorąco Was proszę,

 niech Was zawsze w mym sercu noszę!

2.      Jezu, Maryjo, Józefie, bądźcie mi ostoją,

Wam oddaję na zawsze serce i duszę moją!

3.      Jezu, Maryjo, Józefie, proszę żarliwie,

bym w Waszej obecności skonał świątobliwie!

4.      Jezu, Maryjo, Józefie, niech tak się stanie,

bym Wam mógł oddać moją śmierć i konanie!

          Memento homo... Pamiętaj człowieku... Pomimo tego upomnienia czasami zapominamy, że bez Boga jesteśmy niczym. „Z wielkości człowieka bez Boga pozostaje jedynie ta garstka prochu na tacce położonej na skraju ołtarza, którym jak gdyby naszą własną substancją Kościół w Środę Popielcową znaczy nasze czoło” (J. Leclerq).

Bóg chce, abyśmy się oderwali od rzeczy ziemskich i zwrócili się ku Niemu. Chce, byśmy porzucili grzech, który nas postarza i zabija, i byśmy powrócili do źródła Życia i radości. „Sam Jezus Chrystus jest najwznioślejszą łaską całego Wielkiego Postu. To on sam jawi się nam w przedziwnej prostocie Ewangelii” (Jan Paweł II).

 

Zwrócenie serca ku Bogu, nawrócenie się oznacza gotowość, aby żyć tak, jak On tego oczekuje, być szczerym wobec samych siebie, nie próbować służyć dwom panom (Por. Mt 6, 24), z całej duszy kochać Boga i usunąć ze swego serca wszelki dobrowolny grzech. Każdy z nas winien to czynić w zależności od swojej osobistej sytuacji związanej z pracą, zdrowiem, rodziną, itd.

Jezus wymaga od nas serca skruszonego, uznającego swe upadki i grzechy, gotowego do ich odrzucenia. Pan żąda od nas szczerego żalu za grzechy, który wyrazi się przede wszystkim w sakramencie spowiedzi, a także w drobnych umartwieniach i uczynkach pokutnych czynionych z miłości: „Nawrócenie oznacza szukanie z naszej strony przebaczenia i mocy Bożej w Sakramencie Pojednania i w ten sposób stałe rozpoczynanie od nowa, codzienne posuwanie się naprzód” (Jan Paweł II).

 

Prawdziwe nawrócenie wyraża się w postępowaniu. Pragnienie poprawy powinno przejawić się w naszej pracy lub nauce, w zachowaniu się w rodzinie, w ofiarowanych Panu drobnych umartwieniach, które uprzyjemnią życie naszemu otoczeniu i uczynią naszą pracę bardziej wydajną, a ponadto w przygotowaniu się do spowiedzi i w częstym do niej przystępowaniu.

Pan domaga się dzisiaj od nas szczególnego umartwienia, które Mu z radością ofiarujemy: wstrzemięźliwości i postu, które „umartwiając ciało i jego zmysłowość, umacniania ducha; wznosi duszę ku Bogu; pokonuje pożądliwość, dodając sił do zwyciężania namiętności i skłania serca ku temu, by we wszystkim szukało jedynie tego, co podoba się Bogu” (św. Franciszek Salezy).

 

W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Okres i dni pokuty w ciągu roku liturgicznego (Okres Wielkiego Postu, każdy piątek jako wspomnienie śmierci Pana) są w Kościele specjalnym czasem praktyki pokutnej. Okresy te są szczególnie odpowiednie dla ćwiczeń duchowych, liturgii pokutnej, pielgrzymek o charakterze pokutnym, dobrowolnych wyrzeczeń, jak post i jałmużna, braterskiego dzielenia się z innymi” (KKK, 1438).

Głównym źródłem umartwień są nasze codzienne obowiązki: porządek, punktualne rozpoczynanie pracy, włożony w nią wysiłek, itd.; we współżyciu z innymi znajdziemy okazje do wyzbycia się egoizmu i do tworzenia lepszej atmosfery w swoim otoczeniu. Bł. Josemaría Escrivá pisze: „Najlepszym zaś umartwieniem jest to, które zwalcza – w małych detalach, w czasie całego dnia – pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pychę żywota. Umartwienie, które nie umartwia innych, lecz sprawia, że stajemy się bardziej delikatni, bardziej wyrozumiali, bardziej otwarci na innych. Twoje umartwienie nie będzie prawdziwe, jeśli będziesz drażliwy, jeśli nie zapomnisz własnego egoizmu, jeśli będziesz starał się podporządkować sobie innych, jeśli nie zrezygnujesz ze zbędnych dóbr, a czasem z tego co i konieczne; jeśli ogarnie cię smutek, ponieważ sprawy nie potoczyły się po twojej myśli. Natomiast będziesz mógł powiedzieć, że się umartwiasz, jeśli czynem wypełnisz słowa: stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych (1 Kor 9, 22). Podczas tego Wielkiego Postu każdy powinien poczynić konkrety plan swoich umartwień, które codziennie będzie ofiarował Panu.

Oto teraz dany jest nam czas, kiedy to rozpoczynanie na nowo w Chrystusie będzie wspierane szczególną łaską Bożą, właściwą dla rozpoczętego okresu liturgicznego. Dlatego orędzie Wielkiego Postu pełne jest radości i nadziei, chociaż jest to orędzie pokuty i umartwienia.

Mimo tragizmu popiołu, który sypią nam na głowy – powiedział kardynał Stefan Wyszyński – Kościół budzi w nas wiarę w zmartwychwstanie i zapowiada nowe życie. Taki więc jestem wielki i taki maluczki. Jednak mój Nauczyciel zmartwychwstał, trzeba więc, abyśmy i my zmartwychwstali. Chrystusowi bardzo zależy na tym, aby grudka mojego «popiołu» ożyła, abym zrozumiał, że mam żyć na nowo”.

A. M. García pisze: „Kiedy ktoś z nas stwierdzi, że jest smutny, powinien pomyśleć: To dlatego, że nie jestem dostatecznie blisko Chrystusa. Kiedy ktoś z nas zauważy w swoim życiu np. skłonność do złego nastroju, do złego humoru powinien pomyśleć podobnie; przypisywanie winy wszystkiemu wokół siebie jest pomyłką, błędnym szukaniem”. Czasami pewnego rodzaju apatia lub smutek spowodowane są zmęczeniem, chorobą, lecz najczęściej wypływają z braku wielkoduszności wobec tego, czego Bóg od nas żąda, ze zbyt słabej walki w umartwianiu zmysłów, z braku troski o innych; słowem – ze stanu oziębłości.

Jeżeli będziemy blisko Chrystusa, zawsze znajdziemy lekarstwo na naszą oziębłość i siły do pokonania w nas tego, co wydaje się nam nieuleczalne. A. M. García kontynuuje: „Kiedy ktoś powiada: Jestem nieuleczalnie leniwy, nie jestem wytrwały, nie potrafię dokończyć rzeczy rozpoczętych, powinienem pomyśleć: Nie jestem dostatecznie blisko Chrystusa.

Dlatego ilekroć stwierdzamy w swoim życiu jakiś brak, jakąś słabość, powinniśmy natychmiast przeprowadzić głęboki rachunek sumienia: Jeżeli mi brak wytrwałości, to nie jestem blisko Chrystusa; jeżeli nie przeżywam radości, to nie jestem blisko Chrystusa. Muszę przestać myśleć, że winna jest temu moja praca, że winna jest rodzina, rodzice czy dzieci... Zasadniczą przyczyną jest to, iż nie jestem blisko Chrystusa. A  Chrystus mi powiada: Nawróć się! Nawróć się do Mnie z całego serca!

(...) Nadszedł czas, by każdy czuł się przynaglany przez Jezusa Chrystusa. Ci spośród nas, którzy czasem odczuwają skłonność do odkładania tej decyzji, powinni wiedzieć, że nadszedł czas. Rozpoczyna się Wielki Post. Spójrzmy na niego jako na czas przemiany i nadziei”.

 

„Rozmowy z Bogiem” F.F. Carvajal

Ave Maria!

Naśladując Maryję – piękniejemy

W dniach 11-16 lutego 2025 odbyły się rekolekcje dla dziewcząt pod hasłem „Maryja moim zwierciadłem”. Podczas nich poznawałyśmy świętość w zwyczajności życia Niepokalanej, kosztując równocześnie franciszkańskiego życia – pełnego prostoty, modlitwy i radości.

Czas mijał szybko na różnych aktywnościach. Słuchałyśmy konferencji o cnotach Matki Bożej, modliłyśmy się w kaplicy, przy pracy, poza domem, odwiedziłyśmy ciekawe miejsca, jak chociażby Niepokalanów. Przede wszystkim jednak uczyłyśmy się, jak w codziennym życiu naśladować Maryję.

Święci i błogosławieni towarzyszyli nam wszędzie, począwszy od zabawy w kalambury, aż do ożywionych rozmów przy stole. Zdumiewające fakty z życiorysów niektórych z nich – świadczące o radykalizmie miłości – wzbudziły kontrowersje, które przerodziły się w jakże cenne i pouczające dyskusje.

Centrum każdego dnia stanowiła Eucharystia, w której karmiłyśmy się Słowem i Ciałem Chrystusa, by tak umocnione powrócić do służby bliźniemu i rekolekcyjnej pracy nad sobą. Poczucie wspólnoty zaznaczało się nie tylko podczas Liturgii, lecz także wspólnej pracy i spacerów. Znajomości, które się zawiązały, właściwie pielęgnowane, dają perspektywy rozwoju w przyjaźnie.

Te pięć rekolekcyjnych dni minęło zbyt szybko…

Karola

Podkategorie

Czy możemy pomóc duszom czyśćcowym dostać się do nieba?

Oto nauczanie Kościoła w tej kwestii: Możemy pomagać, a także uwalniać zmarłych od cierpień czyśćcowych, „ofiarując za nich modlitwy za zmarłych, w szczególności Ofiarę Eucharystyczną, lecz także jałmużnę, odpusty i dzieła pokutne” [Kompendium KKK 211].

Dzięki obcowaniu świętych, członkowie Kościoła triumfującego w niebie, Kościoła cierpiącego w czyśćcu oraz Kościoła walczącego na ziemi mogą pomagać sobie wzajemnie w miłości Chrystusa, Głowy Ciała Mistycznego.

Jakkolwiek znajdują się oni w różnych warunkach i stanach życia, członkowie potrójnego Kościoła stanowią istotnie jedno Ciało Mistyczne, którego Głową jest Pan Jezus, obecny i działający zawsze w miłości tych, którzy pomagają innym. Oto zachwycająca solidarność łaski łącząca trzy części Kościoła, poprzez wzajemną pomoc, w jedności miłości z Głową Kościoła, Jezusem Chrystusem.

Copyright © 2025 Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Niepokalanej