Przemienienie Pana Jezusa

Komentując ten epizod Ewangelii, święty Beda mówi, że Pan „w miłosiernej łaskawości swojej dozwolił Piotrowi, Jakubowi i Janowi przez krótką chwilę cieszyć się oglądaniem szczęśliwości, która trwa wiecznie po to, aby ich przygotować do mężnego znoszenia przeciwności”. Niewątpliwie wspomnienie tych chwil spędzonych przy Panu na górze Tabor stanowiło wielką pomoc w wielu trudnych sytuacjach życia tych Apostołów.

 

Życie człowieka jest podążaniem ku Niebu, które jest naszym ostatecznym mieszkaniem. Podążaniem niejednokrotnie po drodze wyboistej i trudnej, gdyż często musimy iść pod prąd i walczyć z wieloma nieprzyjaciółmi w nas samych i obok nas. Ale Pan chce nas pocieszyć nadzieją Nieba, zwłaszcza w momentach najtrudniejszych, albo gdy nasza słabość bardzo nam doskwiera: „W godzinie pokusy pomyśl o Miłości, która oczekuje cię w Niebie. Rozbudzaj cnotę nadziei, to bynajmniej nie oznacza braku wielkoduszności” (bł. Josemaría Escrivá). „Możemy więc mieć nadzieję na chwałę Nieba, obiecaną przez Boga tym, którzy Go miłują i czynią Jego wolę. We wszelkich okolicznościach każdy powinien mieć nadzieję, że z łaską Bożą «wytrwa do końca» i otrzyma radość Nieba jako nagrodę wieczną Boga za dobre uczynki spełnione z pomocą łaski Chrystusa” (Katechizm Kościoła Katolickiego, 1821).

 

Nasze życie w Niebie będzie na zawsze wolne od jakiegokolwiek lęku. Nie będziemy się niepokoić o utratę tego, co posiadamy, ani też nie będziemy chcieli posiadać czegoś odrębnego. Wtedy prawdziwie będziemy mogli powiedzieć za św. Piotrem: Mistrzu, dobrze że tu jesteśmy! Ten przebłysk chwały, którego zaznał Apostoł stanie się naszym pełnym udziałem w życiu wiecznym. „Pomyślmy o tym, jak będzie w Niebie. Ani oko nie wiedziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują.

Czy sobie wyobrażacie, co to będzie, gdy tam się zjawimy i spotkamy się z Bogiem, i zobaczymy owo piękno, ową miłość, która wlewa się do naszego serca i zaspokaja je bez poczucia przesytu. Wielokrotnie w ciągu dnia zapytuje się: co to będzie, kiedy cała dobroć, cała nieskończona wspaniałość Boga wleje się w to nędzne naczynie gliniane, którym jestem, którymi wszyscy jesteśmy? I wówczas rozumiem owe słowa Apostoła: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało... Warto, dzieci moje, warto” (bł. Josemaría Escrivá).

 

Myśl o chwale, która nas oczekuje, powinna pobudzać nas do codziennej walki. Nic nie jest tyle warte co zdobycie Nieba. Św. Teresa z Ávila dodaje: „I należy iść z tym zdecydowaniem, że lepiej jest umrzeć aniżeli nie dojść do końca tej drogi; jeżeli Bóg każe wam doznać pewnego łaknienia w tym życiu, napoi was w pełnej obfitości w drugim życiu, gdzie nie będziecie się obawiać, iż czegokolwiek wam zabraknie”.

 

Natychmiast osłonił ich obłok (Por. Mk 9, 7). Przypomina nam to inny obłok, który towarzyszył obecności Pana, opisany w Starym Testamencie. Wtedy to obłok okrył Namiot Spotkania, a chwała Pana napełniła przybytek (Wj 40, 34–35). Obłok był znakiem interwencji Pana. Pan rzekł do Mojżesza: Oto Ja przyjdę do ciebie w gęstym obłoku, aby lud słyszał, gdy będę rozmawiał z tobą, i uwierzył tobie na zawsze (Wj 19, 9). Później obłok ten zasłonił Chrystusa na Górze Tabor i rozległ się z niego potężny głos Boga Ojca: To jest mój syn umiłowany, Jego słuchajcie.

Bóg Ojciec przemawia poprzez Jezusa Chrystusa do wszystkich ludzi wszystkich czasów. Jego głos rozlega się w każdej epoce w sposób szczególny poprzez nauczanie Kościoła, który „bez wytchnienia i stale szuka dróg, ażeby tę tajemnicę swojego Mistrza i Pana przybliżać ludzkości: ludom, narodom, coraz to nowym pokoleniom, każdemu człowiekowi” (Jan Paweł II, Redemptor hominis, 7).

 

A gdy podnieśli oczy, nikogo nie wiedzieli, tylko samego Jezusa (Mt 17, 8). Nie było już Eliasza i Mojżesza. Widzieli tylko Jezusa, tego którego znali, który czasami bywał głodny, zmęczony, który starał się, by Go zrozumiano... Jezusa bez żadnych przejawów chwały. Taki widok Jezusa dla Apostołów był rzeczą normalną, ujrzenie Go przemienionym było czymś wyjątkowym:

„Piotr jeszcze tego nie rozumiał, skoro pragnął żyć z Chrystusem na górze. Dostąpisz tego, Piotrze, dopiero po śmierci. Ale teraz Chrystus mówi: „Zejdź z góry, by trudzić się na ziemi, by służyć na ziemi” (św. Augustyn).

Musimy nauczyć się spotykać Jezusa przede wszystkim w naszym życiu codziennym, w pracy, na ulicy, wśród tych, którzy nas otaczają, w sakramencie pokuty, a nade wszystko w Eucharystii świętej, gdzie jest obecny prawdziwie, rzeczywiście i istotowo. Normalnie nie pokazuje się nam w sposób nadzwyczajny. Powinniśmy nauczyć się więc odkrywania Pana w rzeczach zwyczajnych, w codzienności, unikając pokusy pragnienia czegoś nadzwyczajnego.

 

Nie powinniśmy zapominać, że Jezus, z którym byli na Górze Tabor trzej uprzywilejowani uczniowie, jest tym samym Jezusem, który codziennie jest przy nas. „Kiedy Bóg udziela wam łaski poczucia Swojej obecności i pragnie, byście z Nim rozmawiali jak z najukochańszym przyjacielem, przedstawcie Mu z pełną swobodą i ufnością wasze uczucia. Uprzedza bowiem tych, co Go pragną, wpierw dając się im poznać (Mdr 6, 14). Nie czekając na to, aż się do Niego zbliżycie, uprzedza was, kiedy pragniecie Jego miłości, i staje przed wami, udzielając wam łask i środków, których potrzebujecie. Oczekuje od was jedynie jednego słowa, aby wam dowieść, że znajduje się przy was i jest gotów was wysłuchać i pocieszyć: Jego uszy pozostają uważne na modlitwę (Ps 33, 16).

Inni przyjaciele, przyjaciele na świecie, przeżywają godziny, które spędzają na rozmowie, i godziny, w których są rozdzieleni; ale między wami a Bogiem, jeżeli tylko zechcecie, nie musi być ani jednej godziny rozłąki” (św. Alfons Liguori).

 

Czy nasze życie podczas tego Wielkiego Postu i zawsze nie byłoby inne, gdybyśmy częściej uświadomili sobie obecność Boga w zwyczajnym codziennym życiu, gdybyśmy starali się odmawiać więcej aktów strzelistych, czynić więcej aktów miłości i zadośćuczynienia, więcej komunii duchowych? „Do twojego codziennego rachunku sumienia dodaj pytanie: Czy pozwoliłem, żeby minęła jakaś godzina bez rozmowy z moim Bogiem Ojcem? Czy rozmawiałem z Nim z miłością synowską? – To potrafisz!” (bł. Josemaría Escrivá).

 

„Rozmowy z Bogiem” F.F. Carvajal

Wielki Post przypomina czterdzieści dni, które Jezus spędził na pustyni, przygotowując się do publicznego nauczania uwieńczonego na Krzyżu i w chwale paschalnej. Czterdzieści dni modlitwy i pokuty. Na zakończenie tego postu nastąpiło zdarzenie, które dzisiejsza liturgia poleca naszej uwadze w Ewangelii mszalnej: kuszenie Chrystusa.

 

JEZUS UCZY WALKI Z POKUSAMI

Scena z dzisiejszej Ewangelii „jest pełna tajemnicy, którą człowiek na próżno usiłuje zrozumieć – Bóg poddaje się kuszeniu, pozwala działać szatanowi. Należy ją jednak rozważać, prosząc Pana, aby pozwolił nam poznać zawartą w niej naukę” (bł. Josemaría Escrivá).

Diabeł po raz pierwszy ingeruje w życie Jezusa i czyni to otwarcie. Poddaje próbie naszego Pana; może chce się przekonać, czy nadeszła już godzina Mesjasza. Jezus pozwolił na to, żeby dać nam przykład pokory i żeby nas nauczyć walki z pokusami, którym bywamy poddawani przez całe nasze życie: „Ponieważ Pan czyni wszystko dla naszego pouczenia – powiada św. Jan Chryzostom – zechciał także udać się na pustynię i tam stoczyć walkę z diabłem, aby ludzie ochrzczeni, którzy po chrzcie doznają wielkich pokus, nie niepokoili się tym, gdyż tego należało oczekiwać”. 

 

CHWYTY MARKETINGOWE” DIABŁA 

Jezus zechciał pouczyć nas swoim przykładem, że nikt nie może czuć się wyjętym spod wszelkiej próby. „Kuszenie naszego Pana jest także kuszeniem Jego sług w sposób indywidualny. Inna oczywiście jest jego skala: diabeł nie zaproponuje wam ani mnie – powiada R. A. Knox – wszystkich królestw tego świata. Zna dobrze rynek i jako dobry sprzedawca oferuje dokładnie to, co uważa, że klient weźmie. Przypuszczam, że myśli, dość słusznie, iż większość z nas można kupić za pięć tysięcy funtów rocznie, a znaczną część za wiele mniej. Nie dyktuje też nam tak otwarcie swoich warunków, choć jego oferty są nam podawane w nęcącym opakowaniu. Ale gdy tylko widzi stosowny moment, nie zwleka ze wskazaniem, w jaki sposób możemy uzyskać to, czego chcemy: zgadzając się na niewierność wobec siebie i niejednokrotnie na niewierność wobec naszej katolickiej wiary”. 

 

MIEJCIE ODWAGĘ: JAM ZWYCIĘŻYŁ ŚWIAT!

Pan zawsze jest przy nas podczas każdego kuszenia i mówi nam: Miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat (J 16, 33). A my pokładamy w Nim całą nadzieję, ponieważ wiemy, że bez Niego sami niewiele uzyskamy: Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia (Flp 4, 14). Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać? (Ps 27[26], 1).

 

JAK ZAPOBIEC POKUSIE?

Możemy zapobiec pokusie poprzez stałe umartwienie w pracy, praktykowanie miłości bliźniego, czuwanie nad zmysłami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Oprócz umartwienia potrzebujemy modlitwy: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie (Mt 26, 41). Powinniśmy jej zapobiegać, unikając nawet najmniejszych okazji do grzechu, gdyż miłujący niebezpieczeństwo od niego zginie (Syr 3, 26), zawsze dobrze wykorzystując czas, uważnie spełniając swoje obowiązki zawodowe, rodzinne i społeczne.

 

I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE...

Żeby pokonać pokusę „powinniśmy często powtarzać z ufnością prośbę z modlitwy «Ojcze nas»: nie wódź nas na pokuszenie, użycz nam siły, byśmy mogli sprostać pokusie. Skoro sam Pan wkłada w nasze usta taką prośbę, dobrze jest ciągle ją powtarzać. Pokonamy pokusę, jeżeli otwarcie przyznamy się do niej kierownikowi duchowemu, gdyż ujawnienie jej oznacza prawie zawsze jej pokonanie. Kto odsłania własne pokusy kierownikowi duchowemu, może być pewien, że Bóg użyczy mu łaski niezbędnej do jej przezwyciężenia” (B. Baur).

 

ŁASKA ODKUPIENIA, ŁASKĄ ZWYCIĘSTWA NAD POKUSAMI

Możemy zawsze liczyć na łaskę Bożą do pokonania każdej pokusy. „O jakim człowieku mowa? – pyta Jan Paweł II - O człowieku opanowanym przez pożądanie, czy o człowieku odkupionym przez Chrystusa? (…) Chrystus nas odkupił! Znaczy to, że obdarzył nas możliwością realizacji całej prawdy naszego istnienia; że wyzwolił naszą wolność spod władzy pożądania” (Veritatis splendor, 103). Aby wygrywać te duchowe bitwy, przystępujemy często do sakramentów, które są źródłem łaski, szczególnie do Eucharystii i do sakramentu pokuty. 

 

„Rozmowy z Bogiem” F.F. Carvajal

 

W chwilach pokus, nie zapominajmy również, by uciekać się do Najświętszej Maryi Panny – Ona jest Tą, która miażdży głowę węża - Kusiciela. Zatem kto przyzywa Jej pomocy, ma zagwarantowane zwycięstwo.

Ave Maria!

Siedem skutecznych wezwań do świętego Józefa

1)      Najmilszy św. Józefie, przez zaszczyt, jakim obdarzył Cię Przedwieczny Ojciec wynosząc Cię, abyś był Jego przedstawicielem na ziemi u boku Jego Najświętszego Syna Jezusa, stając się Jego przybranym Ojcem, wyproś mi u Boga łaskę, o którą Cię proszę. Chwała Ojcu.

2)      Najmilszy św. Józefie, przez miłość, którą żywił do Ciebie Jezus, uznając Cię za czułego ojca i będąc Ci posłusznym, jako pełen szacunku syn, wyjednaj mi u Boga łaskę, o którą Cię proszę. Chwała Ojcu.

3)      Przeczysty św. Józefie, przez szczególną łaskę, którą otrzymałeś od Ducha Świętego, kiedy dał Ci za Małżonkę swoją własną Oblubienicę, naszą najdroższą Matkę, wyproś mi od Boga tę upragnioną łaskę. Chwała Ojcu.

4)      Najczulszy św. Józefie, przez najczystszą miłość, jaką darzyłeś Jezusa jako Twojego syna i Boga oraz Maryję, Twoją umiłowaną Oblubienicę, proś Najwyższego Boga, by udzielił mi łaski, o którą Cię błagam. Chwała Ojcu.

5)      Najsłodszy św. Józefie, przez ogromną radość, jaką odczuwało Twoje serce rozmawiając z Jezusem i Maryją oraz oddając im Twoje usługi, uproś dla mnie u Najmiłosierniejszego Boga tę upragnioną łaskę. Chwała Ojcu.

6)      Błogosławiony św. Józefie, przez niezwykłe szczęście, jakie miałeś, by umrzeć w ramionach Jezusa i Maryi oraz bycie pocieszonym w Twojej agonii i śmierci przez ich obecność, wyjednaj mi od Boga, przez potężne Twoje wstawiennictwo, łaskę, której tak bardzo potrzebuję. Chwała Ojcu.

7)      Chwalebny św. Józefie, przez szacunek, jaki ma ku Tobie cały Dwór Niebieski, jako do przybranego Ojca Jezusa i Oblubieńca Maryi, wysłuchaj moje błaganie, które z żywą wiarą Ci przedstawiam, wyjednując mi łaskę, której tak bardzo pragnę. Chwała Ojcu.

Święty Józefie, Stróżu Boskich Skarbów i Patronie Kościoła Świętego,

módl się za nami!


Modlitwa o dobrą śmierć

Święty Józefie, pociecho cierpiących i umierających, mój dobry Ojcze! Ty otrzymałeś dar przebywania na ziemi aż do końca swoich dni w towarzystwie Jezusa i Jego Matki i zasłużyłeś na tę łaskę, że umarłeś w Ich objęciach. Proszę Cię, niech twoje wstawiennictwo wyjedna mi łaskę dobrej śmierci, abym - podobnie jak ty - oddał mego ducha przy Jezusie i Maryi. W ciągu ziemskiego życia bądź mi wzorem i pomocą, abym w godzinę śmierci, ze świadomością dobrze wypełnionego powołania, z czystym sercem i w pokoju szedł na spotkanie z Ojcem. Amen.

 

Akty strzeliste:

1.      Jezu, Maryjo, Józefie, gorąco Was proszę,

 niech Was zawsze w mym sercu noszę!

2.      Jezu, Maryjo, Józefie, bądźcie mi ostoją,

Wam oddaję na zawsze serce i duszę moją!

3.      Jezu, Maryjo, Józefie, proszę żarliwie,

bym w Waszej obecności skonał świątobliwie!

4.      Jezu, Maryjo, Józefie, niech tak się stanie,

bym Wam mógł oddać moją śmierć i konanie!

          Memento homo... Pamiętaj człowieku... Pomimo tego upomnienia czasami zapominamy, że bez Boga jesteśmy niczym. „Z wielkości człowieka bez Boga pozostaje jedynie ta garstka prochu na tacce położonej na skraju ołtarza, którym jak gdyby naszą własną substancją Kościół w Środę Popielcową znaczy nasze czoło” (J. Leclerq).

Bóg chce, abyśmy się oderwali od rzeczy ziemskich i zwrócili się ku Niemu. Chce, byśmy porzucili grzech, który nas postarza i zabija, i byśmy powrócili do źródła Życia i radości. „Sam Jezus Chrystus jest najwznioślejszą łaską całego Wielkiego Postu. To on sam jawi się nam w przedziwnej prostocie Ewangelii” (Jan Paweł II).

 

Zwrócenie serca ku Bogu, nawrócenie się oznacza gotowość, aby żyć tak, jak On tego oczekuje, być szczerym wobec samych siebie, nie próbować służyć dwom panom (Por. Mt 6, 24), z całej duszy kochać Boga i usunąć ze swego serca wszelki dobrowolny grzech. Każdy z nas winien to czynić w zależności od swojej osobistej sytuacji związanej z pracą, zdrowiem, rodziną, itd.

Jezus wymaga od nas serca skruszonego, uznającego swe upadki i grzechy, gotowego do ich odrzucenia. Pan żąda od nas szczerego żalu za grzechy, który wyrazi się przede wszystkim w sakramencie spowiedzi, a także w drobnych umartwieniach i uczynkach pokutnych czynionych z miłości: „Nawrócenie oznacza szukanie z naszej strony przebaczenia i mocy Bożej w Sakramencie Pojednania i w ten sposób stałe rozpoczynanie od nowa, codzienne posuwanie się naprzód” (Jan Paweł II).

 

Prawdziwe nawrócenie wyraża się w postępowaniu. Pragnienie poprawy powinno przejawić się w naszej pracy lub nauce, w zachowaniu się w rodzinie, w ofiarowanych Panu drobnych umartwieniach, które uprzyjemnią życie naszemu otoczeniu i uczynią naszą pracę bardziej wydajną, a ponadto w przygotowaniu się do spowiedzi i w częstym do niej przystępowaniu.

Pan domaga się dzisiaj od nas szczególnego umartwienia, które Mu z radością ofiarujemy: wstrzemięźliwości i postu, które „umartwiając ciało i jego zmysłowość, umacniania ducha; wznosi duszę ku Bogu; pokonuje pożądliwość, dodając sił do zwyciężania namiętności i skłania serca ku temu, by we wszystkim szukało jedynie tego, co podoba się Bogu” (św. Franciszek Salezy).

 

W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Okres i dni pokuty w ciągu roku liturgicznego (Okres Wielkiego Postu, każdy piątek jako wspomnienie śmierci Pana) są w Kościele specjalnym czasem praktyki pokutnej. Okresy te są szczególnie odpowiednie dla ćwiczeń duchowych, liturgii pokutnej, pielgrzymek o charakterze pokutnym, dobrowolnych wyrzeczeń, jak post i jałmużna, braterskiego dzielenia się z innymi” (KKK, 1438).

Głównym źródłem umartwień są nasze codzienne obowiązki: porządek, punktualne rozpoczynanie pracy, włożony w nią wysiłek, itd.; we współżyciu z innymi znajdziemy okazje do wyzbycia się egoizmu i do tworzenia lepszej atmosfery w swoim otoczeniu. Bł. Josemaría Escrivá pisze: „Najlepszym zaś umartwieniem jest to, które zwalcza – w małych detalach, w czasie całego dnia – pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pychę żywota. Umartwienie, które nie umartwia innych, lecz sprawia, że stajemy się bardziej delikatni, bardziej wyrozumiali, bardziej otwarci na innych. Twoje umartwienie nie będzie prawdziwe, jeśli będziesz drażliwy, jeśli nie zapomnisz własnego egoizmu, jeśli będziesz starał się podporządkować sobie innych, jeśli nie zrezygnujesz ze zbędnych dóbr, a czasem z tego co i konieczne; jeśli ogarnie cię smutek, ponieważ sprawy nie potoczyły się po twojej myśli. Natomiast będziesz mógł powiedzieć, że się umartwiasz, jeśli czynem wypełnisz słowa: stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych (1 Kor 9, 22). Podczas tego Wielkiego Postu każdy powinien poczynić konkrety plan swoich umartwień, które codziennie będzie ofiarował Panu.

Oto teraz dany jest nam czas, kiedy to rozpoczynanie na nowo w Chrystusie będzie wspierane szczególną łaską Bożą, właściwą dla rozpoczętego okresu liturgicznego. Dlatego orędzie Wielkiego Postu pełne jest radości i nadziei, chociaż jest to orędzie pokuty i umartwienia.

Mimo tragizmu popiołu, który sypią nam na głowy – powiedział kardynał Stefan Wyszyński – Kościół budzi w nas wiarę w zmartwychwstanie i zapowiada nowe życie. Taki więc jestem wielki i taki maluczki. Jednak mój Nauczyciel zmartwychwstał, trzeba więc, abyśmy i my zmartwychwstali. Chrystusowi bardzo zależy na tym, aby grudka mojego «popiołu» ożyła, abym zrozumiał, że mam żyć na nowo”.

A. M. García pisze: „Kiedy ktoś z nas stwierdzi, że jest smutny, powinien pomyśleć: To dlatego, że nie jestem dostatecznie blisko Chrystusa. Kiedy ktoś z nas zauważy w swoim życiu np. skłonność do złego nastroju, do złego humoru powinien pomyśleć podobnie; przypisywanie winy wszystkiemu wokół siebie jest pomyłką, błędnym szukaniem”. Czasami pewnego rodzaju apatia lub smutek spowodowane są zmęczeniem, chorobą, lecz najczęściej wypływają z braku wielkoduszności wobec tego, czego Bóg od nas żąda, ze zbyt słabej walki w umartwianiu zmysłów, z braku troski o innych; słowem – ze stanu oziębłości.

Jeżeli będziemy blisko Chrystusa, zawsze znajdziemy lekarstwo na naszą oziębłość i siły do pokonania w nas tego, co wydaje się nam nieuleczalne. A. M. García kontynuuje: „Kiedy ktoś powiada: Jestem nieuleczalnie leniwy, nie jestem wytrwały, nie potrafię dokończyć rzeczy rozpoczętych, powinienem pomyśleć: Nie jestem dostatecznie blisko Chrystusa.

Dlatego ilekroć stwierdzamy w swoim życiu jakiś brak, jakąś słabość, powinniśmy natychmiast przeprowadzić głęboki rachunek sumienia: Jeżeli mi brak wytrwałości, to nie jestem blisko Chrystusa; jeżeli nie przeżywam radości, to nie jestem blisko Chrystusa. Muszę przestać myśleć, że winna jest temu moja praca, że winna jest rodzina, rodzice czy dzieci... Zasadniczą przyczyną jest to, iż nie jestem blisko Chrystusa. A  Chrystus mi powiada: Nawróć się! Nawróć się do Mnie z całego serca!

(...) Nadszedł czas, by każdy czuł się przynaglany przez Jezusa Chrystusa. Ci spośród nas, którzy czasem odczuwają skłonność do odkładania tej decyzji, powinni wiedzieć, że nadszedł czas. Rozpoczyna się Wielki Post. Spójrzmy na niego jako na czas przemiany i nadziei”.

 

„Rozmowy z Bogiem” F.F. Carvajal

Ave Maria!

Naśladując Maryję – piękniejemy

W dniach 11-16 lutego 2025 odbyły się rekolekcje dla dziewcząt pod hasłem „Maryja moim zwierciadłem”. Podczas nich poznawałyśmy świętość w zwyczajności życia Niepokalanej, kosztując równocześnie franciszkańskiego życia – pełnego prostoty, modlitwy i radości.

Czas mijał szybko na różnych aktywnościach. Słuchałyśmy konferencji o cnotach Matki Bożej, modliłyśmy się w kaplicy, przy pracy, poza domem, odwiedziłyśmy ciekawe miejsca, jak chociażby Niepokalanów. Przede wszystkim jednak uczyłyśmy się, jak w codziennym życiu naśladować Maryję.

Święci i błogosławieni towarzyszyli nam wszędzie, począwszy od zabawy w kalambury, aż do ożywionych rozmów przy stole. Zdumiewające fakty z życiorysów niektórych z nich – świadczące o radykalizmie miłości – wzbudziły kontrowersje, które przerodziły się w jakże cenne i pouczające dyskusje.

Centrum każdego dnia stanowiła Eucharystia, w której karmiłyśmy się Słowem i Ciałem Chrystusa, by tak umocnione powrócić do służby bliźniemu i rekolekcyjnej pracy nad sobą. Poczucie wspólnoty zaznaczało się nie tylko podczas Liturgii, lecz także wspólnej pracy i spacerów. Znajomości, które się zawiązały, właściwie pielęgnowane, dają perspektywy rozwoju w przyjaźnie.

Te pięć rekolekcyjnych dni minęło zbyt szybko…

Karola

 

Rekolekcje ,,Maryja moim zwierciadłem”

 

Kiedy grupa dziewcząt pojawiła się w Otwocku, dzwony biły akurat południe. Matka Boża powitała nas więc wyjątkowo uroczyście.

Po wspólnym Aniele Pańskim, radosne i gościnne Siostry, pokazały nam nasze cele. Dzień przyjazdu przeznaczony był na zaaklimatyzowanie się w klasztornym środowisku. Nasze najbliższe dni miały składać się z modlitwy, pracy i radosnego spędzania razem czasu w Bożej obecności.

Z zimowych rekolekcji można było wynieść wiele tego, co dotyczyło kształtowania cnót, żywotów świętych i modlitwy myślnej. Na konferencjach Matki Assunty i Siostry Anieli podane zostały przykłady sytuacji, w których objawiały się przymioty Matki Bożej. Zorganizowanych było też wiele wyjść, w tym Droga Krzyżowa w terenie. Codzienna Msza Święta, Sacrum Silentium (czyli pozostawanie przez godzinę w samotności i świętej ciszy) oraz Adoracja, pomagały zbliżyć się bardziej do Boga. Była również okazja by uczestniczyć razem z Siostrami w Liturgii Godzin. Odbyły się także liczne spacery wzdłuż roztaczającej piękną aurę, rzeki Świder. Dziewczęta, które uczestniczyły w rekolekcjach były miłe i przyjacielskie. Ostatniego dnia, każda z nich dostała od Matki małą muszelkę z błękitną perełką, która miała przypominać o tych małżach, co gdy dostanie się w nie trochę piasku (czyli wad), umieją przetworzyć go w perłę.

W klasztorze panuje prawdziwie domowa atmosfera. Jest nawet możliwość przyjechania indywidualnie, by posmakować życia zakonnego. Mam nadzieję, że dziewczęta, które przeczytają to świadectwo, zachęci do uczestnictwa w następnym wyjeździe!

 

Uczestniczka (i Mama - współautorka artykułu)

 

Ave Maria!

W dniach 11-16 lutego 2025 r. odbył się drugi turnus rekolekcji dla dziewcząt pod hasłem "Maryja moim zwierciadłem". Podczas nich poznawałyśmy...

czytaj więcej:  rekolekcje zimowe II


Ave Maria!

W dniach od 30 stycznia do 4 lutego 2025r. w naszym domu w Otwocku, odbyły się rekolekcje poświęcone cnotom Matki Bożej. Dzień po dniu można było przyglądać się Niepokalanej w różnych sytuacjach życia i porównywać z Nią własne postępowanie.

Mamy nadzieję, że dzięki tym rekolekcjom, uczestniczki będą mogły rzeczywiście swoją codzienność opisać hasłem: „MARYJA JEST MOIM ZWIERCIADŁEM!”

czytaj więcej: rekolekcje zimowe

Ave Maria!

Święta Bernadetta Soubirous, 14 – letnia święta Niepokalanej. Miała szczęście spotykać się 18 razy z Matką Bożą w grocie Massabielle (Lourdes). Wielu chciało ją z tego powodu poznać, czy chociaż tylko zobaczyć. Niektórzy z ciekawości, inni z potrzeby duchowej – chcieli porozmawiać, o coś zapytać – dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczej Pani, którą tylko ona widziała i tylko ona słyszała.

Pewnego dnia przyjechał do Lourdes bogaty materialnie, ale nie w wiarę, człowiek, który chciał porozmawiać ze świętą na temat objawień. Udało mu się to, mimo że Bernadetta będąc biedną i bardzo pokorną osobą, starała się raczej pozostawać w ukryciu. Pod koniec rozmowy, chociaż dalej nie wierzył, to jednak poprosił o jedno: czy Matka Boża podczas objawień czasami się uśmiechała i jaki był uśmiech Matki Bożej?... Czy wizjonerka mogłaby go pokazać? Święta bardzo się zmieszała na tę tak dziwną prośbę i początkowo się wymigała mówiąc, że czuje się niezdolna do tego, aby odwzorować uśmiech Całej Pięknej. Ale po zastanowieniu się, zrozumiała, że ta osoba odeszłaby jeszcze bardziej zawiedziona i sceptycznie nastawiona do wiary. Myśląc o dobru tej duszy tak dalekiej od Boga, z całą pokorą powiedziała: „Dobrze, spróbuję powtórzyć uśmiech Niepokalanej, ale niech pan będzie wyrozumiały, jeśli mi się to nie uda”. Na kilka chwil święta się skupiła, złożyła ręce na wysokości piersi i uśmiechnęła się w sposób tak słodki, piękny i promienny, że mężczyzna z wrażenia upadł na kolana przed świętą wołając: Tak, tak, zobaczyłem Niepokalaną i Jej uśmiech…”.

To był moment nawrócenia tej osoby, a ponieważ był znaczącą osobistością, mówiły o nim gazety i jego przykład był dla wielu motywacją do wiary i ufności w dobroć i potęgę Matki Bożej z Lourdes.

Uśmiech Niepokalanej całkowicie odmienił życie tego człowieka.

Uśmiech pełen łaski, miłości, dobroci, Bożego piękna, niebiańskiej czystości. Ale zauważmy, że to nie bezpośrednio Niepokalana mu go udzieliła – ale … Bernadetta!

Czytając historię objawień, często w narracji powtarza się, że Maryja się uśmiechała… Mówiła, tak, ale bardzo mało, natomiast często się uśmiechała. Podczas 11 z 18 objawień Maryja nie powiedziała ani słowa, a jedynie się uśmiechała. Gdy Bernadetta robiła to, co jej podpowiadali inni, np., kiedy skrapiała ją wodą święconą, kiedy podawała kartkę, aby napisała jak ma na imię, czy też kiedy kopała dołek pod źródełko…

Wszyscy mieli wrażenie, że oblicze Bernadetty było jak lustro, w którym odbija się to wszystko, co widziała i słyszała… Uśmiechając się tylko „tak jak Niepokalana”, nawróciła człowieka do Boga… Oto, co znaczy naśladować Matkę Bożą… Wewnętrznie starać się Jej cnoty uczynić swoimi, ale także i zewnętrznie naśladować Jej skromność, czystość, prostotę, pokorę… Wpatrywać się w Niepokalaną, tak jak to czyniła Bernadetta, przebywać z Nią jak najczęściej, a wtedy będziemy Jej przedłużeniem we współczesnym świecie i między ludźmi: w rodzinie, pracy, szkole. Dusza, która bierze sobie Niepokalaną za wzór i stara się Ją naśladować, która formuje swoje życie życiem Niepokalanej, staje się SIŁĄ DOBRA W ŚWIECIE.

Niech nam zatem towarzyszy „uśmiech Niepokalanej”, abyśmy każdy dzień podarowany nam przez Boga, przeżywali pod spojrzeniem Niepokalanej, abyśmy byli jeszcze bardziej czystym „lustrem” piękności Niepokalanej promieniującej na ten świat.

Anegdota z życia św. Bernadetty:

Pewien dziekan zapytał ją: Czy to prawda, że widziałaś Maryję?

- Prawda…

-A ja ci nie wierzę… Milczysz? Powinnaś mnie przekonać, że naprawdę ją widziałaś.

Na co Bernadetta odpowiedziała: „Ona nie powiedziała mi, żebym kogoś przekonywała, że to prawda”.

 

 

 

 

 

UROCZYSTOŚĆ NIEPOKALANEGO POCZĘCIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

 

 

Każdego roku w dniu 8 grudnia, obchodzimy uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, na pamiątkę ogłoszenia tego dogmatu wiary. Przy tej szczególnej okazji, z wdzięcznym sercem, chcemy podziękować Bogu za wielki dar, którym została obdarzona Najświętsza Dziewica; dar zachowania od grzechu pierworodnego od chwili poczęcia. Prawda ta, jeszcze przed ogłoszeniem dogmatycznym była powszechnie akceptowana, nauczana i świętowana przez Kościół.

OTO POWÓD DO RADOŚCI!

„Cała piękna jesteś o Maryjo, zmazy pierworodnej nie ma w Tobie”: tak brzmi antyfona, którą Kościół od wieków, wznosi ku czci Dziewicy Maryi. Jedynie do Niej mogą być skierowane te słowa, bo tylko Ona była niepokalana w chwili poczęcia, w chwili narodzin, podczas całego czasu Jej bytowania ziemskiego i będzie niepokalana przez całą wieczność. Oto mamy niewysłowiony powód do radości i powinniśmy cieszyć się wraz z Najświętszą Dziewicą! Ona jest jedynym stworzeniem, które nigdy nie było, nawet przez chwilę, zmazane przez grzech. Ta wielka łaska, oprócz tego, że była przyczyną Jej największej radości na ziemi, była również odpowiednim przygotowaniem dla wszystkich innych łask, które otrzymała, zwłaszcza dla łaski Boskiego Macierzyństwa.

W PERSPEKTYWIE PLANU ZBAWIENIA

Uroczystość Niepokalanego Poczęcia, nieprzypadkowo włączona w czas Adwentu, przypomina nam o wyjątkowej i wzniosłej roli odegranej przez Matkę Bożą w wielkiej tajemnicy przyjścia Syna Bożego pośród nas. Mając W perspektywie Wcielenie i zrealizowanie planu zbawienia, Bóg zachował Najświętszą Dziewicę od powszechnego prawa grzechu pierworodnego, które dotyka każdego człowieka.

MARYJA: ODWIECZNY ZAMIAR BOŻY

Pierwsze czytanie w liturgii Mszy św., daje nam do rozważenia ważny tekst z Księgi Rodzaju, który przypomina nam pocieszającą obietnicę Boga, by w odpowiednim czasie, dać światu wraz ze Zbawicielem, Jego Niepokalaną Matkę. Ona będzie przeciwstawieństwem Ewy: Podczas gdy ta sprowadziła na ludzkość ruinę grzechu i śmierci, Maryja Dziewica będzie tą, która zachowana od grzechu Adama, zawsze będzie miażdżyć głowę węża piekielnego, da początek nieustannej walce z szatanem, i która przyniesie na ziemię ostateczny triumf Boga i Królestwa Jej Syna Jezusa Chrystusa.

CO OZNACZA NIEPOKALANE POCZĘCIE?

Godny podziwu epizod Zwiastowania, opisany w Ewangelii, wyjawia nam, że Niepokalane Poczęcie jest nie tylko brakiem grzechu pierworodnego, lecz pełnią łaski i świętości Boga. Pozdrowienie Archanioła Gabriela „Bądź pozdrowiona, łaski pełna”(Łk 1,28) wyraża właśnie tę pełnię miłości, piękna, łaski i świętości, które Bóg umieścił tylko w Maryi, już od pierwszego momentu Jej niepokalanego poczęcia.

Sobór Watykański II na ten temat wyraża się następująco: Dziewica Maryja była „ubogaconą od pierwszej chwili poczęcia, blaskami szczególnej zaiste świętości” (Lumen gentium, nr 56). W Niej zatem, jaśnieje w całej okazałości, potęga łaski i świętości Boga. Jezus jest błogosławionym owocem nie tylko Jej Niepokalanego łona, ale przede wszystkim Jej wzniosłej świętości; to pozwoliło Jej stać się, jeszcze przed Synem, znakiem „nowej ludzkości”, zwyciężczynią zła i grzechu. Niepokalana dzięki temu wzniosłemu przywilejowi, otwiera pochód niezliczonych zastępów zbawionych, dawszy początek historii zbawienia.

NIEPOKALANA WZOREM DLA KAŻDEGO!

Co Bóg uczynił w Niepokalanej - w wyjątkowej i wysublimowanej pełności, musi również zrealizować się w każdym wierzącym - w mierze i zakresie określonym przez Boga. Aby to miało miejsce, chrześcijanin powinien wzorować swoje życie na życiu Tej, która jest „Cała Święta”. W świecie, który staje się z każdym dniem coraz większą, ciemnością i grzechem, i który oddala się coraz bardziej od drogi, prowadzącej do Boga, Niepokalana w swej pełni łaski, jest dla nas nie tylko znakiem nadziei na ostateczny triumf Boga nad złem, ale również światłem, wzorem i przewodniczką w naszym dążeniu ku świętości.

ŚWIĘTOŚĆ JEST BLISKO...

Rozważmy z uwagą słowa św. Ludwika Grignion de Montfort: „Dobry Pan Jezus raczył zamknąć się w łonie Najświętszej Panny, jako jeniec i niewolnik z miłości i być Jej poddanym i posłusznym przez lat trzydzieści(...). Czy mając przed oczyma tak widoczny i znany powszechnie przykład, będziemy tak nierozumni, by myśleć, że znajdziemy doskonalszy i łatwiejszy sposób uczczenia i uwielbienia Boga nad ten, by za przykładem Jezusa poddać się Maryi?” (Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, rozdz. II).

W tym czasie Adwentu, skierujmy nasze oczy ku Niepokalanej, z Nią przygotujmy się na Boże Narodzenie i Ją prośmy, by zapaliła w naszych sercach płonące pragnienie, aby rozpocząć nową drogę nawrócenia oraz wierności łasce Bożej.

 

Tymi słowami modlił się kardynał Stefan Wyszyński. Matka Boża nigdy go nie zawiodła!

Matko Boża, Niepokalana Maryjo!

Tobie poświęcam ciało i duszę moją, wszystkie modlitwy i prace, radości i cierpienia, w niewolę miłości.

Pozostawiam Ci zupełną swobodę posługiwania się mną dla zbawienia ludzi i ku pomocy wszystko czym jestem i co posiadam. Ochotnym sercem oddaję się Tobie Kościołowi świętemu, którego jesteś Matką.

Chcę odtąd wszystko czynić z Tobą, przez Ciebie i dla Ciebie. Wiem, że własnymi siłami niczego nie dokonam. Ty zaś wszystko możesz, co jest wolą Twojego Syna i zawsze zwyciężasz.

Spraw więc, Wspomożycielko wiernych, by moja rodzina, parafia i cała Ojczyzna były rzeczywistym Królestwem Twego Syna i Twoim. Amen.

Podkategorie

Czy możemy pomóc duszom czyśćcowym dostać się do nieba?

Oto nauczanie Kościoła w tej kwestii: Możemy pomagać, a także uwalniać zmarłych od cierpień czyśćcowych, „ofiarując za nich modlitwy za zmarłych, w szczególności Ofiarę Eucharystyczną, lecz także jałmużnę, odpusty i dzieła pokutne” [Kompendium KKK 211].

Dzięki obcowaniu świętych, członkowie Kościoła triumfującego w niebie, Kościoła cierpiącego w czyśćcu oraz Kościoła walczącego na ziemi mogą pomagać sobie wzajemnie w miłości Chrystusa, Głowy Ciała Mistycznego.

Jakkolwiek znajdują się oni w różnych warunkach i stanach życia, członkowie potrójnego Kościoła stanowią istotnie jedno Ciało Mistyczne, którego Głową jest Pan Jezus, obecny i działający zawsze w miłości tych, którzy pomagają innym. Oto zachwycająca solidarność łaski łącząca trzy części Kościoła, poprzez wzajemną pomoc, w jedności miłości z Głową Kościoła, Jezusem Chrystusem.

Copyright © 2025 Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Niepokalanej