4 listopada: MONETA PANA BOGA
O. Stefan Maria Manelli, FI
Czas jest monetą, jaką Pan Bóg daje nam, abyśmy tu, na ziemi realizowali Jego pełne miłości pragnienie, byśmy znaleźli się w niebie. Ta moneta do wydania znajduje się jednak w naszym ręku; w ręku każdego człowieka i każdy musi dobrowolnie wydać ją na ten cel, nie marnując jej na co innego. Przecież skoro jest prawdą, że „z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu” (Mt 12,36), to równie prawdziwe jest to, że przyjdzie nam zdać sprawę z każdej straconej minuty - o czym św. Jan Bosco tak często przypominał młodzieńcom kształconym przezeń i przygotowywanym do prawdziwego życia chrześcijańskiego.
Pastuszkowie z Fatimy
Czas, jakiego Pan Bóg udziela człowiekowi może być długi lub krótki. Zamysł zbawienia i uświęcenia dotyczy wszystkich i każdego: dotyczył dwojga już beatyfikowanych pastuszków z Fatimy, Hiacynty i Franciszka - siedmiolatki i dziewięciolatka. Dotyczył on także ich towarzyszki i kuzynki, siostry Łucji z Fatimy, służebnicy Bożej, zmarłej w wieku 97 lat!
Cała trójka otrzymała od Boga monetę, aby uświęcić się w czasie ustanowionym przez Niego - i wszyscy troje zrealizowali Boży plan, wydając dobrze monetę czasu, jaką mieli do dyspozycji.
Święci młodzi i starzy...
Możemy pomyśleć o świętych nastolatkach, jak św. Dominik Savio i św. Maria Goretti; o świętych młodych jak św. Alojzy Gonzaga i św. Teresa od Dzieciątka Jezus, św. Gabriel od Matki Bożej Bolesnej i św. Gemma Galgani; o świętych starszych czy wręcz sędziwych, jak św. Jan Bosco i św. Alfons de Liguori; św. Pius X, św. Josemaria Escrivà, św. Ojciec Pio... Wszyscy oni, natychmiast po śmierci, zdali sprawę z czasu, jaki był im dany. I błogosławieni oni! - gdyż umieli odpowiedzieć na plan Pana Boga i wypełnić go w ciągu lat, które On im przeznaczył.
A my? O, jakże byśmy chcieli także my - szczególnie na łożu śmierci - mieć świadomość, że dobrze użyliśmy danego nam czasu! Jakże chcielibyśmy chociaż mieć jeszcze trochę czasu do dyspozycji, by móc wreszcie zrobić coś naprawdę dobrego! To jednak, co zostało zrobione, zostało zrobione - i nic tego nie zmieni. Tempus non erit amplius: „już nie będzie zwłoki“ (Ap 10,6): i „nikt nie będzie mógł działać“ (J 9,4).
Nie marnować czasu!
Zdecydujmy się więc wykorzystać w sposób święty przynajmniej ten czas, jaki jeszcze nam został. Dosyć z niedbałością, lenistwem, szastaniem czasem na to, co próżne, zbyteczne dla ciała i szkodliwe dla duszy. Uważajmy na świat z jego powabami i pokusami!
Święty Augustyn daje nam te olśniewające wskazówki dotyczące właściwego stosunku do tego świata: Używaj świata - lecz nie daj mu się usidlić. Znalazłeś się tutaj aby odbyć twą podróż. Przyszedłeś na świat po to, by opuścić go - nie po to, by w nim zostać. Jesteś wędrowcem, a to życie jest tylko zajazdem: używaj dóbr tego świata tak, jak wędrowiec używa zajazdu, stołu, kielicha, dzbana, łoża - świadom, że musi je pozostawić... Używaj świata - jakbyś go nie używał. Bądź przekonany o tym, że jesteś w drodze. Możesz odpocząć: jako wędrowiec odpoczywasz, po czym idziesz naprzód, nie zabierając ze sobą tego, co znalazłeś w zajeździe... Nagi przyszedłeś na świat i nagi powrócisz do łona ziemi.
Święty Alfons de Liguori
Wysłuchajmy także św. Alfonsa, który w swym drogocennym dziełku Przygotowanie do dobrej śmierci z ojcowską troską napisał roztropne i wyważone słowa mądrego upomnienia.
„Czemuż odkładasz na jutro to, co możesz zrobić dzisiaj? Czas, który minął nie należy już do ciebie. Przyszłość nie leży w twoim ręku. Nie masz nic, prócz teraźniejszości, aby czynić dobro.
Powinienem więc bezzwłocznie i z całych sił zająć się moją duszą, mając w pamięci słowa św. Tomasza z Akwinu: „wszechświat nie ma nic większego od duszy ludzkiej“. Muszę zatem bronić mojego czasu przed próżnością i pożądaniem, które szpecą moją duszę. Muszę zająć się dziełami miłości i miłosierdzia, wykorzystując czas wolny na pomoc w rodzinie i w parafii, pomoc ubogim i potrzebującym... Mogę ponadto i powinienem więcej modlić się, nie marnując nawet chwil przerwy w pracy albo krótkich odcinków do przejścia - za przykładem św. Ojca Pio z Pietrelciny, który nigdy nie przechodził korytarzem klasztoru nie obracając w ręku korony różańca; za przykładem tylu innych świętych, którzy na drogach całego świata mnożyli pobożne akty strzeliste - nieustające akty miłości Boga i żarliwe prośby o nawrócenie grzeszników, a przede wszystkim konających, którym grozi piekło!
Święty Karol Boromeusz
Arcybiskup Mediolanu, św. Karol Boromeusz, w sposób szczególny uważał, by nie marnować czasu w ciągu dnia. Pragnął, aby w dniu Sądu wszystkie jego dni były dies pleni - „dniami pełnymi“ modlitwy i ofiary. Z tego powodu zwykł często mówić sobie samemu: Nunc coepi („teraz zaczynam!"). Nigdy nie dawał też oznak zmęczenia, a kiedy ktoś upominał go, że powinien odpocząć, odpowiadał mu - „ale przecież dopiero zaczynam: nunc coepi!“. Jeżeli zdarzyło się, że pasterskie obowiązki przeciągały się poza godzinę obiadu, święty biskup posuwał się do wesołego stwierdzenia: „godzina obiadu minęła - a więc obiadu nie będzie“.
Święty Proboszcz z Ars
Tak samo troszczył się o dobre wykorzystywanie czasu święty Jan Maria Vianney, Proboszcz z Ars, spowiadając bez wytchnienia i oczyszczając dusze wiernych. Zdarzało mu się narzekać, że słońce zachodzi zbyt wcześnie, przez co trzeba zabierać godziny nocy - byle dalej spowiadać, niekiedy osiemnaście godzin dziennie. Miłość dusz kazała mu powtarzać: „Nie umarłbym nigdy, gdybym wiedział, że mogę jeszcze ocalić jedną duszę!“
Tak święci wykorzystywali czas, czyniąc zawsze dobro - we wszystkich rzeczach wielkich i małych. Patrzmy na ich przykład i nie bądźmy głusi na ich nauczanie. Pamiętajmy, że jeśli używa się czasu w sposób święty, można każdego dnia odmówić dużo więcej modlitwy, podjąć dużo więcej drobnych wyrzeczeń i wykonać dużo więcej dobrych uczynków. Podejmijmy wyzwanie i zróbmy to - z matczyną pomocą Najświętszej Panienki, znajdującej się zawsze koło nas: koło swoich umiłowanych dzieci.