Kazanie do wiernych
Gniezno, uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego, 5 czerwca 1964
Najmilsze Dzieci Boże, Dzieci Moje!
W obliczu tajemnicy serca człowiek staje w milczącej zadumie, bo serce zawsze jest niezbadane i niezgłębione, bo po sercu można się wszystkiego spodziewać. Jednak z uwagi na charakter człowieka, istoty rozumnej i wolnej, pragnącej prawdy i miłości, można przypuścić, że serce jest bardziej ukrytą tajemnicą dobra aniżeli zła.
Rzeczą właściwą, dla serca jest miłować. A dopiero z przypadku, z jakiejś słabości, z chwilowej niedoli powstaje smutek, cierpienie i zło. Ale nic nie jest tak przeciwne sercu, jak samo zło. Te dwa pojęcia nie dają się absolutnie pogodzić. Odwołujemy się do serca wtedy, gdy oczekujemy od człowieka czegoś dobrego.
MIŁOSCIĄ ODWIECZNĄ UMIŁOWAŁ NAS BÓG
Tak jest w stosunkach ludzkich. A dzisiaj, w uroczystość Najświętszego Serca Bożego, rozważamy tajemnicy Serca samego Boga. Jeżeli po ludzkim sercu spodziewamy się samego dobra, to jak wielkiego dobra możemy spodziewać się po Sercu Bożym! Syntezą wszystkich naszych nadziei są, krótkie słowa, przytoczone na początku: ,,Miłością odwieczną umiłował nas Bóg”.
Tak często mówimy, że my Boga miłujemy. Rzeczywistość jest inna. To nie my Boga umiłowaliśmy, ale On nas umiłował i dlatego my mogliśmy Go pokochać. On nas pociągnął do tej miłości, która jest w Nim, którą jest On sam. Bóg jest Miłością. - to najwłaściwsze i najbardziej głębokie określenie Boga.
Wy, Male Dziateczki, które uczycie się prawd wiary na katechizacji, umiecie pięknie odpowiedzieć na pytanie, kto to jest Pan Bóg. Odpowiedzi, które dajecie, są prawdziwe i słuszne. Ale gdybyście powiedziały, że Bóg to Miłość, dałybyście odpowiedź najgłębszą, najmądrzejszą najprawdziwszą.
,,Miłością odwieczną” umiłował nas, to znaczy tą, miłością, którą jest On sam. Ponieważ Bóg jest Miłością, dlatego też wszystko, co od Boga pochodzi, jest z Jego miłości. Bóg nie może nas nienawidzić. Jeżeli nienawiść niezgodna jest z sercem człowieka, to cóż dopiero mówić o najpotężniejszym i najwspanialszym Sercu Bożym.
Bóg w dziedzinie serca jest jak gdyby skrępowany, ograniczony. Mówimy o matce, że nie może zapomnieć swego niemowlęcia. I Bóg nie może zapomnieć tego, że jest Miłością. A ponieważ jest Miłością odwieczną, dlatego też to, co jest z Boga, wszystkie działania, dokonania, wszystkie akty stworzenia, dary, którymi napełniona jest ziemia i przestworza, wszystko, co nas dotyka i spływa na nas od Boga, wszystko to jest z miłości. Bóg działa według swojej natury, a naturą Boga jest miłość.
Ilekroć mówimy: ,,Wierzę w Boga”, to naprzód musimy uwierzyć, że Bóg, w którego wierzymy, jest Miłością. Dopiero wtedy mój stosunek do wiary jest właściwy. Zamiast ,,Wierzę w Boga”, mogę, powiedzieć: ,,Wierzę w Miłość”, bo poza Bogiem nie masz miłości, a każda miłość jest z Boga. Kto wiec miłuje, w Bogu trwa, a Bóg w nim.
Jak człowiek pragnący czerpie kubkiem wodę z wiadra, tak my, którzy chcemy miłować, czerpiemy z niewyczerpanego naczynia, jakim jest Serce Boga, który jest Miłością. Tyle jest w nas miłości, ile weźmiemy jej z miłości Bożej. Czyż więc miara miłości jest dla nas ograniczona? Nie! Możemy z miłości Boga wziąć jak najwięcej, Bóg nigdy nie powie: dość.
A więc, bierz, ile możesz! Kochaj Boga z całego serca swego, z całej duszy swojej, ze wszystkich myśli swoich!
Dlatego także Wy, Dziateczki, chociaż jesteście takie małe, możecie brać bardzo dużo i w waszych małych główkach, i w małych serduszkach pomieścić ogromną, miłość Boga. Bóg Wam nigdy tego nie zabroni, bo całą miłość, którą ma, pragnie nam dać - ,,Miłością, odwieczną nas umiłował”.
Dzisiaj, w uroczystość Bożego Serca, czcimy tę Miłość, która jest Bóg od początku. Jeszcze na świecie nic nie było, a już była Miłość. I wszystko na świecie się skończy, a pozostanie Miłość, bo Miłość to Bóg, a Bóg nie umiera, nie ustaje, trwa wiecznie. Można więc powiedzieć, że wszystko, co jest na świecie, zawiera się w Miłości, wszystko jest ogarnięte ramionami miłującego Boga.
WYWYŻSZONY NA KRZYŻU POCIĄGNĄŁ NAS DO SWOJEGO SERCA
Ale przyszedł na ten świat smutek. To był grzech. I wtedy znów okazała się niezawodna miłość Boga, który odwiecznie nas miłował. Wywyższony od ziemi pociągnął nas do swojego Serca. A człowiek, strasznie zasmucony przez grzech, doznał pociechy. Ujrzał nadzieję jedyna - krzyż, a na krzyżu - Jezusa, Syna Boga, to znaczy Syna Miłości. Jak mówimy: ,,Światłość ze Światłości”, tak można powiedzieć: Miłość z Miłości.
Drogie Dzieci! Gdy Was pytają kogo czcicie na krzyżu, odpowiadacie: Jezusa. Dobrze mówicie, ale możecie też powiedzieć: Widzimy wielką miłość, bowiem ,,Tak Bóg umiłował świat, że Syna swojego dał”. A On został wywyższony, to znaczy wydźwignięty na krzyżu, aby przez to okazać całemu światu, że Bóg miłuje i to aż tak, że Syna swojego daje.
Na krzyżu został dokonany akt, o którym przed chwilą śpiewał kapłan we Mszy Świętej - otwarto włócznią bok Chrystusa. Pięknie nam to wyjaśnia święty Bonawentura w brewiarzu kapłańskim. Mówi o tym, że z otwartego boku Chrystusa spłynął Kościół Chrystusowy, który narodził się na krzyżu. A na ten Kościół spłynęły woda i krew, czyli wszystkie łaski, które Kościół posiadł z woli Chrystusa i rozdziela w sakramentach świętych.
Najmilsze Dzieci! Sakramenty święte to rozdzielanie miłości. Jak matka przy stole rozdziela rozmaite pokarmy, tak Kościół bierze z otwartego boku Chrystusa łaski sakramentalne i rozdaje nam w postaci różnych sakramentów, żywiąc nas nieustannie miłością, która czerpie nieskończoność z obfitości Odkupienia dokonanego na krzyżu. Widzimy więc, co znaczą przytoczone na początku słowa: ,,Odwiecznie umiłował nas Bóg i dlatego też, wywyższony od ziemi, podciągnął nas do swojego Serca”.
Patrząc na krzyż, widzimy, że to jest miłość. W otwartym Sercu Boga, które jest źródłem miłości, koncentrują się wszystkie nasze uczucia. Słusznie więc śpiewamy w litanii: ,,Serce Jezusa, Królu i zjednoczenie serc wszystkich”.
SERCE JEZUSA, KRÓLU I ZJEDNOCZENIE SERC WSZYSTKICH
Najmilsze Dzieci Moje! Każde z Was przyniosło tutaj swoje serce: serce ojcowskie, ukształtowane na Sercu Bożym; serce macierzyńskie, otwarte jak karmiący bok Chrystusa; serce młodzieńcze, jeszcze niedoświadczone, pełne różnych porywów, a może i zawodów, i małe serduszko dziecięce. Słowem, na uroczystość Bożego Serca przynieśliście swoje ludzkie serca i wyglądacie w tej chwili jak puste naczynia, gotowe napełnić się łaskami miłości, które z otwartego na krzyżu Serca Jezusa spływają. przez Kościół Boży do waszych serc.
Wyjdziecie stąd i będziecie delikatnie, jak nieraz niesie się mleko, niosły swoje naczynka - serca napełnione miłością, która dzisiaj spłynęła z krzyża. Pan Jezus w tej chwili, w uroczystość swojego Serca, jednoczy Was i sprawia, że jest Królem i zjednoczeniem wszystkich serc.
Jak ogromne znaczenie dla Was, dla waszych rodzin ma rozważanie tej prawdy. Wy, Małe Dziateczki, niedługo wrócicie do domu, znajdziecie się znowu przy waszych rodzicach i powiecie im tak: Przychodzę od Serca Bożego i przynoszę serduszko pełne miłości.
Wy, Drogie Matki, które tak dobrze rozumiecie, co to znaczy miłować, bo wasza rodzina ciągle domaga się od Was macierzyńskiej miłości, możecie również z ufnością stanąć pod krzyżem Chrystusa, jak stoi wasz wzór, najlepsza Matka Boga i ludzi, i napełnić wasze naczynia nadprzyrodzoną miłością. Tak wiele jej Wam potrzeba, abyście zdołały wypełnić trudne zadanie waszego życia, zadanie macierzyńskie, opiekuńcze, wychowawcze, jednoczące, zespalające, przebaczające.
Wy, Ojcowie, patrzycie na Głowę Kościoła, na nowego Adama, który stał się wzorem miłości i dla Was jako mężów i ojców, bo - jak mówi Apostoł – tak macie miłować małżonki, jak Chrystus umiłował Kościół i duszę swą dał zań. Wrócicie z tego nabożeństwa zjednoczenia serc i przyniesiecie swoje serce, napełnione Bożą miłością, Odtąd tym sercem będziecie rządzić się w waszym domu w stosunku do waszej żony - przez którą otrzymaliście od Boga największy skarb, dzieci - w stosunku do waszych synów i córek, do waszej rodziny, do sąsiadów, otoczenia, do tych, z którymi wspólnie pracujecie w warsztacie pracy, w biurze, w urzędzie, w szkole, na roli, w fabryce, na ulicy, w środkach lokomocji, gdziekolwiek.
Popatrzcie na tę gromadę ludzką, która nieustannie koło Was przechodzi, o Was się ociera i pragnie od Was odrobiny serca, litości, dobroci, wyrozumiałości.
Podstawcie więc wasze naczynia, wasze serca, aby z Bożego Serca spłynęła do nich miłość, bo z Boga jest tylko miłość. Od razu zyskacie wielką moc, którą będziecie mogli obdzielać całe swoje otoczenie. Od razu odmieni się wasze oblicze, wasza postawa i stosunek do ludzi. Zrozumiecie, że ponad wszystko, co jest na świecie, większa jest miłość... Tylko ci, którzy uczą miłości, będą uczyć jej wiecznie, bo - jak mówi Księga Mądrości - usta nienawistne zmilkną, ale usta miłujące zawsze będą żywe, zawsze będą otwarte. Niech wasze usta napełnią się miłością, która spłynie z Bożego Serca do waszych serc!
BÓG ZLITOWAŁ SIĘ NAD NAMI
Pięknie kończą się krótkie sformułowania antyfony brewiarzowej: ,,Miłością odwieczną umiłował nas Bóg i dlatego, wywyższony od ziemi, pociągnął wszystkich do Serca swojego, litując się nad nami”. Jest to ostatni akcent antyfony. Słowo ,,litość”, któremu przypisuje się słabość, zawiera moc. Popatrzmy na całe nasze otoczenie. Popatrzmy w oczy zalęknionych dzieci, zaniepokojonej żony, ludzi od nas zależnych. Oni wszyscy oczekują od nas przebaczenia, zapomnienia, darowania uraz, niepowodzeń, rzeczy nieudanych. To są ludzkie sprawy. My ciągle jesteśmy winowajcami, ciągle nam się coś nie udaje, chociaż chcemy najlepiej. Świat codziennych spraw składa się właściwie z niepowodzeń. Najwięcej naszych niepowodzeń widzi Bóg i dlatego likwiduje je, litując się nad nami.
Pięknie powiedziano o tym w psalmie, że Bóg jak gdyby ,,nie dostrzega naszych grzechów”. Gdyby chciał tak: ,,Oko za oko, ząb za ząb”, musiałby stać się nienawiścią, to znaczy zmienić swoją naturę. A Bóg nie może zmienić swej natury, nie może stać się nienawiścią, bo jest Miłością. Cóż więc Bogu pozostaje? Jedynie litować się nad nami. Teologowie wyjaśniają subtelnie, jak w Bogu walczą dwie potężne moce, sprawiedliwość i miłosierdzie, i jak ostatecznie zawsze zwycięża miłosierdzie.
Bóg więc przez litość okazuje nam nieustannie swoje Serce. Nie bójcie się słowa ,,litość”. Nie lękajcie się tego, że jesteście litościwi, że umiecie przebaczać, zapominać. Owszem, czyńcie to łatwo, a może nawet pochopnie, nie szukając sprawiedliwości faryzejskiej, tej aż do ostatniej kropelki, aż do ostatniej kreski. Chętnie przebaczajcie.
Ojciec Święty Jan XXIII na kilka tygodni przed śmiercią powiedział do mnie: Największą mądrością jest zapominać, przebaczać.
O ile wasze życie domowe i społeczne stałoby się łatwiejsze i przyjemniejsze, gdybyście umieli łatwo sobie przebaczać. Zacznijcie tę piękną sztukę za wzorem Serca Bożego. Przebaczajcie, zapominajcie, jak Chrystus przebacza i zapomina. Zobaczycie, ile pokoju i radości, ile ulgi przyniesie Wam ta ,,słabość” zapominania i przebaczania. Nie dostrzegajcie niektórych ludzkich wad, nie dostrzegajcie chmurnych twarzy, szorstkich słów, krzywd Wam wyrządzonych. To wszystko niech zniknie. Niech wasze serce, pamięć, uwaga, zatracą wrażliwość na to, co mogłoby Was obrażać, być dla Was przykre.
Wyjdźcie z tego spotkania serc z jednym sercem, z umiejętnością -a przynajmniej chęcią łatwego, natychmiastowego przebaczania, zapominania. Wtedy uroczystość Najświętszego Serca będzie miała swoje praktyczne znaczenie.
Dzisiejszą uroczystością Miłującego Serca Kościół zamyka cykl wspaniałych świąt, bo ponad to wszystko, co przeżyliśmy dotychczas, większa jest miłość.
,,Wszystko wasze - upomina Apostoł - niech dzieje się w miłości”. Nawet prawdę czyńcie w miłości, a odnowicie oblicze ziemi. Człowiek potrzebuje dziś nie ściśniętych pięści, nie groźnych twarzy, nie wyrąbanych słów, ale pogodnej, życzliwej twarzy, otwartej dłoni, łagodnego słowa. I temu ufa, tego szuka, do takich idzie.
Wzorem takiej miłości jest Chrystus, a szkołą - Kościół, który bierze z Chrystusowej pełni, z Jego Serca i rozdziela w naczynka naszych serc.
Dziateczki, Matki, Ojcowie, otwórzcie wasze serca, napełni je wielka miłość Boża. Będziecie czerpali z tego naczynia i dawali wszystkim, którzy pragną. A ludzie najbardziej pragną, miłości.
W ciszy i skupieniu przyjęliście rozważania waszego biskupa, który sam się przekonał w swej pracy, że chociażby miał rację, wydając zarządzenia, musi jednak poprzeć je miłością. I chociażby najmądrzej uczył, przede wszystkim musi uczyć miłości. I chociażby chciał najlepiej, to przede wszystkim musi chcieć miłości.
Wróciłem niedawno z Rzymu, gdzie doznałem ojcowskiego, miłującego serca Sługi sług Bożych, papieża Pawła VI. Prosiłem go, abym jego miłość mógł przekazać Wam przez błogosławieństwo. Kończę więc to krótkie spotkanie serc błogosławieństwem, którego Wam, Najmilsze Moje Dzieci, udzielę w imieniu Ojca Świętego.
Sit nomen Domini...
Źródło: Dzieła zebrane, Stefan Kardynał Wyszyński Prymas Polski, tom XIII, s. 5-10