Nadzieja
Św. Alfons M. de Liguori
Z wiary rodzi się nadzieja; gdyż Pan Bóg przywodzi nas przez światło wiary do poznania Jego dobroci, i wiara uczy nas jakie dał nam Stwórca przyrzeczenia, a dał je na to właśnie, abyśmy ożywieni nadzieją ich dostąpienia, pragnęli posiadać Go w wieczności. Stąd też, ponieważ przenajświętsza Panna, posiadała wiarę w najwyższym stopniu, posiadała także w najwyższym stopniu cnotę nadziei, i mogła najwłaściwiej i w całej prawdzie powtórzyć o sobie te słowa z Psalmów Dawida „Ale mnie dobrze jest trwać przy Bogu, pokładać w Panu Bogu nadzieje moją” (Ps 72,28).
Przenajświętsza Panna dowiodła jak wielką ufność miała w Bogu, najpierw, gdy spostrzegła jak Jej przeczysty małżonek święty Józef, nic nie wiedząc o powodach Jej cudownego macierzyństwa, zafrasował się i zamierzał Ją zostawić: „Józef zaś... chciał potajemnie Ją opuścić”(Mt 1,19). Zdawałoby się, że wówczas, jak o tym w innym miejscu już nadmieniliśmy, że wypadało wyjawić Józefowi tajemnicę przed nim dotąd zasłoniętą. Lecz nie —Maryja nie chciała sama przez się zawiadomić go o łasce otrzymanej: uznała, iż wypada raczej zawierzyć się Opatrzności, zostawić Bogu obronę swojej niewinności i dobrej sławy.
A jest to uwaga którą czyni, przy wykładzie tego ustępu Pisma świętego, ojciec Korneliusz a Lapide. Maryja objawiła także swoją ufność i nadzieję w Bogu, kiedy mając już wydać na świat Syna swego w Betlejem, ujrzała się pozbawioną przytułku, jaki znajdują najubożsi i zmuszoną porodzić Boskie dzieciątko w stajence: „I położyła Go w żłobie, gdyż miejsca nie było w gospodzie”(Łk 2,7). Nie wyrzekła ani jednej skargi z tego powodu; lecz całkowicie zawierzywszy się Bogu, miała nadzieję że Ją wesprze pośród takiego niedostatku. Nadzieja Jej i ufność w Opatrzność, nie mniejszą się okazała, gdy zawiadomiona przez świętego Józefa, że trzeba uchodzić do Egiptu, tejże nocy zabrała się na tak długą podróż w kraj cudzoziemski i nieznany, bez zaopatrzenia się w żywność, bez pieniędzy, bez sług, sama z Dzieciątkiem Jezus i swoim ubogim małżonkiem: „Wstawszy wziął Dziecię i Matkę Jego w nocy, i uszedł do Egiptu” (Mt 2,14).
Lecz Maryja przedstawiła jeszcze silniejszy dowód swojej ufności i nadziei w Bogu wtedy, gdy prosiła Pana Jezusa o cud z winem dla nowożeńców na godach w Kanie Galilejskiej. Na zawiadomienie o tym, iż: „Wina nie maja” (J 2,3), Zbawiciel odrzekł: „Co Mnie i Tobie Niewiasto, jeszcze nie przyszła godzina Moja” (J 2,4). Jakby mówił: Matko! po co się tym kłopoczesz i do Mnie się z tym udajesz, kiedy jeszcze nie nadszedł czas bym cuda czynił; co wyraźnie oznaczało, że prośba Jej odrzuconą została; jednakże Maryja pełna nadziei i ufności w dobroć Boga, nie wątpiła, że łaskę, o którą prosiła otrzyma, i rzekła do sług: „Cokolwiek wam powie czyńcie” (J 2,5). Jakoż, Chrystus Pan kazał stągwie napełnić wodą, i zamienił ją w wino.
Uczmy się przeto od Maryi, jaka powinna być nadzieja i ufność nasza, a zwłaszcza co się tyczy wielkiej sprawy zbawienia wiecznego, chociaż bowiem niezbędnym jest do tego nasze współdziałanie, od Boga jednak jedynie wyglądać powinniśmy łaski, aby zbawienia dostąpić, i wcale nie ufając własnym siłom, powinniśmy mówić z Apostołem: Wszystko mogę w tym który mnie umacnia.